Na razie w zimowym oknie transferowym Lech Poznań pozyskał środkowego pomocnika Jespera Karlströma oraz dwóch środkowych obrońców Bartosza Salamona i Antonio Milicia. W czwartek albo piątek przyjdzie kolejny zawodnik. Na tym Lech ma nie poprzestać, chce jeszcze wzmocnić się skrzydłowym czy napastnikiem.Trener Dariusz Żuraw mówi, że celem jest zbudowanie drużyny mocniejszej kadrowo, to znaczy mniej podatnej na kontuzje i nieobecność piłkarzy. - Chcemy mieć kadrę, która gwarantuje, że jeżeli wypadnie z niej jeden czy drugi piłkarz, będziemy mieli w 100 procentach równorzędnych zmienników - stwierdził poznański szkoleniowiec.Tego jesienią nie było i - przynajmniej w ocenie trenera - stanowiło to główny problem w osiąganiu przez Kolejorza dobrych wyników w lidze. W europejskich pucharach mu się w miarę powiodło, bo w ładnym stylu (dopóki wystarczało mu piłkarzy i sił) awansował do fazy grupowej Ligi Europy, z której już wyjść nie zdołał w konkurencji z silniejszymi ekipami Benfiki Lizbona czy Glasgow Rangers. Zobacz Interia Sport w nowej odsłonie <a href="http://www.sport.interia.pl/?utm_source=testlinkow&utm_medium=testlinkow&utm_campaign=testlinkow" target="_blank">Sprawdź!</a> - Teraz to już bez znaczenia, bowiem chcemy mieć zespół mocniejszy kadrowo w lidze. To jest pewien proces, ale on już ruszył i trwa. W efekcie ma doprowadzić do powstania Lecha silniejszego w rywalizacji krajowej - stwierdził Dariusz Żuraw.Lech Poznań na samej tylko grze w europejskich pucharach zarobił ponad 20 mln zł, do tego trzeba doliczyć ponad 75 mln zł z tytułu transferów, w tym rekordowego transferu Jakuba Modera do Brighton. Kolejorz ma zatem sporo środków na wzmocnienia.