Mecz w Poznaniu zakończył się remisem 1-1, dogrywka też nie przyniosła rozstrzygnięcia. W drugiej kolejce rzutów karnych van der Hart obronił strzał Rafała Pietrzaka, ale przy interwencji doznał urazu barku. Sztab medyczny poznańskiej drużyny zasygnalizował trenerowi Dariuszowi Żurawiowi konieczność dokonania zmiany. Pełniący funkcję kapitana Lecha zawodnik nie chciał zejść z boiska i dotrwał do końca serii jedenastek, broniąc jeszcze uderzenie Egzona Kryezlu. Jego zespół wygrywał już 3-2, ale Filip Marchwiński i Dani Ramirez nie wykorzystali okazji by "zamknąć" sprawę awansu. Po szóstej serii Holender spasował i została dokonana zmiana, ale rezerwowy Miłosz Mleczko nie zdążył stanąć między słupkami, bowiem Kamil Jóźwiak spudłował i to gdańszczanie staną przed szansą obrony trofeum.Holender zebrał sporo słów uznania za swoją postawę, ale nie dokończy już tego sezonu, w którym rozegrał wszystkie 39 meczów (w lidze i Pucharze Polski) od pierwszej do ostatniej minuty. Teraz czeka go sześciotygodniowa przerwa, a to oznacza, że może go zabraknąć w pierwszych spotkaniach nowego sezonu."Van der Hart zasłużył na ogromny szacunek za to, co zrobił. Zwłaszcza, że mocno ryzykował pogłębienie kontuzji, która już i tak okazała się poważna. Dzisiaj rano przeszedł szczegółowe badania u profesora Przemysława Lubiatowskiego, który jest wielkim specjalistą w urazach barku i łokcia. Potwierdziła się diagnoza dotycząca zwichnięcia barku. Szczęście w nieszczęściu, że na razie nie potrzeba wykonywać operacji. Po ingerencji chirurgicznej byłaby potrzebna półroczna przerwa" - tłumaczył szef sztabu medycznego Krzysztof Pawlaczyk cytowany przez oficjalną stronę klubową.