21 lutego 2014 roku Robak popisał się rzadkim wyczynem - strzelił pięć goli jednej drużynie. Był nią mający mistrzowskie aspiracje Lech Poznań, a Robaka po spotkaniu mogli przeklinać stoper Hubert Wołąkiewicz oraz bramkarz Maciej Gostomski. Przy czterech trafieniach Wołąkiewicz, nazywany przez kolegów "Żabą", nieskutecznie próbował przeszkadzać rywalowi, piąta bramka padła z rzutu karnego po faulu obrońcy poznaniaków. Dziś Wołąkiewicza już w Lechu nie ma - reprezentuje bowiem Cracovię. Gostomski jeszcze w klubie jest, ale ma obecnie status bramkarza rezerwowego i zimą prawdopodobnie odejdzie z Poznania. Robak w ogóle był katem Lecha - w dwóch ostatnich sezonach wbił mu osiem bramek w pięciu spotkaniach. Nie trafił tylko w jednym - w fazie mistrzowskiej sezonu 2013/2014. Upodobał sobie strzelanie w pierwszych połowach, gdy zdobył sześć spośród tych goli. - Czy upatrzyłem sobie ofiarę w Pogoni? Ciężko powiedzieć, czy ktoś tam będzie taką ofiarą, ale chciałbym, aby nastąpiła sytuacja, w której zdobywam seryjnie bramki. A za tamten mecz naprawdę nie winiłbym Huberta, choć on akurat zawsze był blisko mnie, bo za pilnowanie odpowiada cała defensywa. On po prostu nie miał szczęścia, że znajdował się w pobliżu - tłumaczy obecny napastnik Lecha. Robak rozpoczął sezon w pierwszym składzie, zagrał 45 minut w Superpucharze Polski przeciwko Legii, ale już w Sarajewie całe spotkanie oglądał z ławki. Piłkarz zapewnia, że nie odczuwa już skutków kontuzji stawu skokowego, odniesionej jeszcze wówczas, gdy grał w Pogoni i stracił z tego powodu końcówkę sezonu. - Mogę już trenować na pełnych obrotach i mam nadzieję, że teraz kontuzje będą mnie omijały. Liczę na dobrą formę - przyznaje i czeka na swoją szansę. Dostanie ją na pewno w sobotę przeciwko Pogoni - tym bardziej, że to akurat mecz dla Lecha i Robaka szczególny. Kibice obu zespołów nie darzą się zbytnią sympatią. - Będąc zawodnikiem Pogoni spotykałem się z ludźmi w mieście przed spotkaniami z Lechem i zawsze mi powtarzali, że traktują je bardzo prestiżowo. Można kilka meczów z rzędu przegrać, ale z nimi trzeba wygrać. Na pewno w tym sobotnim fani Pogoni też liczą na niespodziankę i trochę szkoda, że kibiców gości nie będzie na stadionie, bo atmosfera byłaby jeszcze lepsza. My musimy udowodnić, że jesteśmy mistrzami Polski i wygrać. A dla mnie to też wyjątkowy mecz, bo każdy przeciwko dawnej drużynie ma dodatkowy smaczek. Wierzę, że karta się odwróci i teraz będę seryjnie zdobywał bramki w meczach przeciwko Pogoni, tak jak to robiłem w jej barwach. Na pewno by było fajnie, gdybym strzelił byłej drużynie gola na rozpoczęcie występów ligowych w nowym klubie - mówi Robak. Napastnik Lecha zdaje sobie sprawę z tego, że akurat z Lechem Pogoni grało się w ostatnich latach bardzo dobrze. Nawet w niedawnym spotkaniu, gdy Lech zmierzał po mistrzostwo Polski i pokonał "Portowców" 1-0, nie mógł być pewny zwycięstwa aż do samego końca. - To będzie pierwszy mecz w sezonie dla Pogoni, oni sami pewnie nie wiedzą, w jakiej są formie. Na pewno zaczną ostrożnie, a my musimy to wykorzystać. Pewnie stworzymy sobie jakieś sytuacje, a jeśli szybko strzelimy bramkę, to Pogoń będzie musiała się otworzyć. Zmienili w Szczecinie dwóch środkowych obrońców, Frączczak wróci na prawą obronę, więc to jest duża niewiadoma, jak będą funkcjonować. Czy to mocniejszy zespół niż do tej pory? To się okaże jesienią - kończy piłkarz Lecha. Początek spotkania Lecha z Pogonią - w sobotę o godz. 20.30. Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2015-2016,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>