<a href="https://sport.interia.pl/klub-jagiellonia-bialystok/news-jagiellonia-lech-sensacja-w-bialymstoku-lider-pokonany,nId,5503284">To spore zaskoczenie, bowiem Jagiellonia Białystok była rozbita </a>po ostatnich porażkach z Wisłą Płock 0-3 czy Lechią Gdańsk w Pucharze Polski 1-3. Te ekipy bez trudu ja pokonały, a lider Ekstraklasy nie zdołał. I to mimo tego, że tydzień temu rozbił Wisłę Kraków 5-0.Wynik w Białymstoku jest nieoczekiwany, a jednocześnie zatrzymał serię dobrych wyników Kolejorza. - Musimy patrzeć w przyszłość, a ona pokazuje, że jeszcze sporo nam brakuje do tego, żeby być drużyną, jaką byśmy chcieli, żeby mieli nasi kibice i mieli satysfakcję z naszej gry, wyników - mówił Maciej Skorża. Podkreślił, jak wielu kibiców Lecha przyjechało za nim do dalekiego Białegostoku. Jechali dziewięć godzin, od godz. 10 do 19, czeka ich jeszcze powrót. - Niestety, wszyscy wracamy w bardzo złych nastrojach - dodał szkoleniowiec. Jak Lech Poznań przegrał mecz? Przyczyny porażki zespołu widział w pierwszej połowie. - Mam co do niej duży niedosyt, mogliśmy rozegrać to lepiej - uważał Maciej Skorża. - A przecież zaczęliśmy dobrze, naciskaliśmy i dominowaliśmy, bo takie były założenia. Mogliśmy grać szybciej i szukać przestrzeni, którą jednak Jagiellonia nam zamykała. Jak mówi, zdobycie bramki w pierwszej połowie sporo by pomogła, ale tak się nie stało, a w drugiej części gry Lech popełnił błąd w obronie i padł gol dla rywali. - Zabrakło nam asekuracji, zgrania piłki przez Bartka, zabrakło nam zebrania drugiej piłki w polu karnym - mówił Skorża i dodał, że trudno, by taki napastnik jak Jesus Imaz nie wykorzystał takiej okazji.- To gorzka lekcja dla nas - przyznał Maciej Skorża. - To ostrzeżenie. W szatni jest duże rozczarowanie.