Dzięki bramkom Jóźwiaka Lech wygrał 3-2 i awansował na piąte miejsce w Ekstraklasie. 21-letni skrzydłowy nie chciał jednak odnosić się do decyzji kadrowych poprzedniego trenera. - Gram dla siebie i drużyny, a nie dla trenera Nawałki. To bardzo dobry szkoleniowiec, każdy z nas mógł się wiele od niego nauczyć i ja również. Takie były jego decyzje, miał do nich prawo. Ja z kolei staram się robić swoje, choć wiele osób zarzucało mi, że ta gra nie daje konkretnych liczb. W piłce potrzebne jest jednak trochę szczęścia. Wierzę, że jak dalej będę robił to co robię, to asysty i bramki i przyjdą, będzie ich coraz więcej - mówi zawodnik Lecha. Jóźwiak cieszył się oczywiście z przełamania złej passy, choć - podobnie jak inni piłkarze - narzekał na niepotrzebnie nerwową końcówkę. - Już przy wyniku 3-0 mieliśmy kontrolę nad tym spotkanie, nie pozwalaliśmy Pogoni na zbyt wiele, a stracone bramki spowodowały nerwowość. To duży minus, bo jeszcze wszystko się mogło zdarzyć. Są rzuty rożne, inne stałe fragmenty, gdy do końca rywal ma szansę na inny wynik. Na szczęście mamy trzy punkty, które są niezwykle istotne. Potrzebujemy ich jak najwięcej, by znaleźć się w górnej ósemce, a potem wszystko będzie w naszych nogach. Jeszcze możemy coś w tym sezonie zrobić - ocenił gracz Lecha. Co więc się stało, że Lech po czterech dniach od meczu w Kielcach zagrał tak bardzo inaczej, znacznie lepiej? - Nie wiem. Pan się pyta mnie, a ja się pytam pana, co się stało. Każdy z nas chciałby znać odpowiedź na to pytanie, bo gdybyśmy znali, to byśmy zrobili wszystko aby nie zagrać tak jak w Kielcach. Cieszymy się jednak, że udało nam się podnieść - mówił Jóźwiak. Lecha w sobotę czeka znacznie trudniejszy egzamin - wyjazdowy mecz z prowadzącą w tabeli Lechią Gdańsk. - Teraz już się na nim skupiamy, a musimy jeszcze zobaczyć co było złe w spotkaniu z Pogonią, dlaczego straciliśmy bramki. W Gdańsku musimy wygrać by gonić czołówkę - twierdzi Jóźwiak. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę Lotto Ekstraklasy Andrzej Grupa