Z kadry Lecha odeszli tylko zawodnicy, których klub już nie potrzebował: Manuel Arboleda i Dimitrije Injac. Nie wiadomo, jaka przyszłość czeka jeszcze Mateusza Możdżenia oraz Daylona Claasena - obaj przeszli badania medyczne, dostali propozycje nowych kontraktów i pojadą w poniedziałek na zgrupowanie do Opalenicy. Wiceprezes Rutkowski mówi wprost, że teraz piłka jest po ich stronie i właśnie w Opalenicy zobaczą, jaka rola miałaby ich czekać w drużynie. Jeśli obu warunki się nie spodobają, 1 lipca opuszczą zespół. Lecha wzmocnili za to: skrzydłowy z Norwegii Muhamed Keita, środkowy pomocnik z FC Basel Darko Jevtić oraz stoper reprezentacji Polski Maciej Wilusz. - Cała trójka ma nam pomóc w walce o najwyższe cele, które stawiamy już przed sezonem - zapewnia Rutkowski. Wiceprezes klubu dodał, że kolejnych transferów nie będzie, jeśli Lech nikogo nie sprzeda. Wcześniej mówiono, że poznański klub mogą opuścić: Łukasz Teodorczyk, Gergo Lovrencsics oraz Marcin Kamiński. - Kadra jest wystarczająco duża i mocna. Jeśli kogoś sprzedamy, od razu jesteśmy gotowi by ściągnąć gracza w to miejsce. Wszyscy czekają w blokach startowych na sygnał, ale na dziś nie ma nic konkretnego. Prawda jest też taka, że na dziś nikogo nie musimy sprzedawać. Nie wiem na przykład, czy odejdzie Łukasz Teodorczyk. Oferty nie są satysfakcjonujące tak dla niego, jak i dla klubu. To nie tak, że my go blokujemy, bo wszystko mamy z nim ustalone. Chcemy stwarzać zawodnikom jak najlepsze warunki gry w silnych europejskich ligach, ale nie jesteśmy na musie, jeśli chodzi o sprzedaż - tłumaczy wiceprezes Lecha Piotr Rutkowski. Trener Mariusz Rumak mówił w tym tygodniu, że chciałby w swoim zespole jeszcze jednego środkowego pomocnika, który byłby konkurentem dla Lukasza Trałki. - Żeby nie powtórzyła się sytuacja, w której Łukasz wypada nam ze składu i wszystko wygląda tak jak ostatnio w maju - tłumaczył szkoleniowiec. Wtedy właśnie - po porażce w Gdańsku i remisie z Pogonią, poznaniacy stracili szanse na dogonienie Legii. Rutkowski: - Taka potrzeba jest, wiem o tym, bo rozmawiam z trenerem. Wszystko jest jednak powiązane ze sprzedażą czy odejściem jednego gracza - mówi. Pytanie, czy w tej sytuacji chodzi np. o sprzedaż Karola Linetty'ego czy odejście zawodnika z innej pozycji, które zasiliłoby budżet. - Jesteśmy klubem, który powinien jednego albo dwóch najlepszych zawodników co roku sprzedawać, ale nawet na to musi być odpowiednia pora. Jeśli do takiego transferu dojdzie latem, to zostanie on przesunięty w czasie. Jesteśmy przygotowani na różne scenariusze - zapewnia Piotr Rutkowski. Autor: Andrzej Grupa