Dwa gole w Lotto Ekstraklasie zdobył dla poznaniaków Marcin Robak, a jednego stoper Jan Bednarek. W sumie daje to trzy trafienia w sześciu spotkaniach - gorszy bilans ma jedynie Śląsk Wrocław. Nic dziwnego, że Lech jest w strefie spadkowej. - Piłka jest taka, że liczą się tylko gole. A skoro my ich nie zdobywamy, to nie możemy wygrać. W Lechu zaś liczą się tylko wygrane spotkania - mówi bramkarz Matusz Putnocky, który w trzech ostatnich pojedynkach tylko raz wyciągał piłkę z siatki. Jak się okazuje, znacznie częściej robi to na treningach. - Wtedy dużo strzelają, wczoraj nic nie obroniłem i pytałem, dlaczego nie robią tego w lidze. Dzisiaj coś obronię - zapewnia Słowak. Marcin Robak i Nicki Bille zawodzą pod względem skuteczności, ale trener Mirosław Kmieć, asystent Jana Urbana, uważa, że na treningach wszystko jest w porządku. - Trafiają na każdym, statystyki strzałów prowadzi trener Kibu Vucina, zapisuje każdą bramkę. Później robimy klasyfikacje. Nie jest tak, że nagle zaczęli trafiać. Oni po prostu zacięli się w meczach - przyznaje szkoleniowiec. Jaka jest metoda na poprawienie tego elementu? - Muszą oddawać jak najwięcej strzałów, ale dobra drużyna, czy dobry piłkarz, to taki, który sam kreuje okazje, a nie tylko czeka. W pierwszej połowie w Niecieczy nam tego brakowało, w drugiej okazji było już więcej. Wniosek jest prosty - trzeba jak najwięcej atakować. Czytałem książkę Gerarda Cieślika, on sam mówił, że z 10 strzałów ma jedną bramkę. Problemem Lecha jest jednak to, że Urban w środku pola wystawia aż dwóch defensywnych pomocników - Łukasza Trałkę i Abdula Tetteha. Obaj są nieźli w odbiorze piłki, za to kreować gry zwyczajnie nie potrafią. - Chciałbym jednak przypomnieć, że po przyjściu trenera Urbana ta dwójka dawała nam wynik, potrafiliśmy strzelić i utrzymać prowadzenie. W pracy trenera najważniejsza jest konsekwencja. Każda podpowiedź, każdy pomysł jest dobry, a wiem, że kibicom i dziennikarzom bardzo zależy, więc podpowiadają. Trener stara się być jednak konsekwentny, bo to nie system gry drużyny wygrywa i przegrywa mecze. Nikt tym dwóm piłkarzom nie zabrania dawać asyst czy strzelać - twierdzi Kmieć, choć sam zauważa, że po pojawieniu się na murawie Darko Jevticia Lech grał po prostu lepiej. - Choćby na Podbeskidziu, gdy prowadziliśmy 1-0, wszedł Darko i zdobyliśmy dwie bramki z gry, czy w Niecieczy, gdy zaraz mieliśmy trzy, cztery sytuacje. Tak, to daje do myślenia. Kmieć twierdzi też, że same dobre wyniki nie będą oznaczały znakomitej atmosfery wewnątrz drużyny. - To atmosfera robi wynik, a nie wynik atmosferę. Jak się wygrywa, to wszystko przychodzi zdecydowanie łatwiej. Takie porażki, bo nawet remis w Niecieczy można tak nazwać, nie powodują większego paraliżu, choć są chwilowe symptomy załamania. Trener Urban próbuje piłkarzy motywować, ustawić na właściwej drodze - mówi Kmieć. W niedzielę Lech zagra w Poznaniu z Piastem Gliwice. Jeśli wygra, na pewno opuści strefę spadkową i być może wreszcie rozpocznie marsz w górę tabeli. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a> Andrzej Grupa