Tylko dwóch zawodników wystąpiło we wszystkich 27 pojedynkach Lecha w PKO Ekstraklasie oraz Pucharze Polski - van der Hart i Tymoteusz Puchacz. Ten drugi nie wystąpi jednak we wtorek przeciwko Górnikowi Zabrze (początek o godz. 18), bo pauzuje za żółte kartki. Holender z kolei będzie miał szansę na 28. występ od pierwszej do ostatniej minuty. Zapraszamy na tekstową relację na żywo Tutaj znajdziesz relacje na żywo na urządzenia mobilne Van der Hart miał trudny okres w pierwszej rundzie, gdy był krytykowany za swoją grę. Nie popełniał może spektakularnych błędów, ale też nie pomagał zbytnio drużynie. Od listopada trudno mieć jednak jakiekolwiek uwagi do jego gry, a w kilku spotkaniach pokazał się z bardzo dobrej strony. Jak choć w piątek, gdy w Białymstoku zaliczył kapitalną obronę w ostatniej akcji meczu. O krytyce ze strony kibiców nie ma już mowy, tej doświadczał ostatnio jedynie Karlo Muhar, ale Holender i tak nic sobie z tego nie robił. - To nie zdarzyło się pierwszy raz w mojej karierze. Wiem, że kibice oczekują rezultatów, miałem trudniejszy moment, ale teraz jestem już znacznie lepszy. Popełniłem dwa, trzy błędy, ale to część gry. Już jest lepiej, a ja rozumiem, jak działa futbol. Gdy popełniasz błędy, jesteś zerem, a gdy grasz bardzo dobrze - bohaterem. Trzeba się z tym pogodzić i umieć sobie radzić - mówi bramkarz Lecha. 25-letni wychowanek Ajaksu Amsterdam nie ukrywa, że podobne problemy miał już w Holandii. - Wtedy personalnie atakował mnie jeden dziennikarz telewizyjny, drwił ze mnie. Poradziłem sobie z tym, bo od strony mentalnej jestem bardzo mocny i nie jest łatwo wyprowadzić mnie z równowagi. Myślę nawet, że to lepiej, iż atakują mnie, bo wiem, jak się wtedy zachować. Ktoś inny mógłby nie wiedzieć. Biorę to na swoje barki - tłumaczy van der Hart. Bramkarz Lecha zachował 12 razy czyste konto, z tego dziewięć razy w Ekstraklasie. Licząc mecze przy Bułgarskiej, w sześciu ostatnich spotkaniach dał się pokonać tylko raz. Już nie tylko "dobrze gra nogami", jak podkreślano na początku, ale też lepiej sprawuje się na linii bramkowej. Jakie różnice widzi w treningach prowadzonych w Polsce i Holandii? - Nie ma wielkich, a największa dotyczy przygotowania fizycznego i ilości treningów atletycznych, przewrotów, pracy z ciałem. W Holandii większą uwagę zwraca się na pracę nogami, choć w Lechu też to robimy. Na pewno jednak w Polsce trenuję mocniej niż w Holandii - mówi van der Hart, który jest drugim kapitanem w "Kolejorzu" , zaraz po Thomasie Rogne. Bardzo prawdopodobne jest, że Norweg we wtorek nie zagra, więc to bramkarz wyprowadzi lechitów z tunelu na murawę. Van der Hart czuje się zresztą coraz lepiej w Poznaniu, a po zaledwie ośmiu miesiącach pobytu tutaj stara się... mówić po polsku. - Mam dwa, trzy razy w tygodniu zajęcia na stadionie, sam na nie przychodzę, z własnej woli. Jestem tu i chcę mówić w tym języku. Teraz porozumiewam się po angielsku, hiszpańsku, holendersku i niemiecku, polski będzie piąty. Lubię to, a w waszym języku, choć bardzo trudny, pewnie będę lepiej mówił. Na razie mówię tylko trochę - powiedział van der Hart po polsku. Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO Ekstraklasy Andrzej Grupa