Makuszewski w piątek wszedł na boisko na ostatnie 20 minut meczu ze Śląskiem Wrocław i był to dopiero drugi jego występ w sezonie, zresztą drugi w roli rezerwowego. Rolę podstawowych skrzydłowych w pierwszym meczach sezonu pełnili Kamil Jóźwiak i Tymoteusz Puchacz, później w miejsce tego drugiego zagrał Tymoteusz Klupś, ale szybko doznał kontuzji. W dwóch ostatnich spotkaniach trener Dariusz Żuraw stawiał, obok Jóźwiaka, na Joao Amarala, a Makuszewski nadal czeka na swoją szansę od pierwszej minuty. W spotkaniu ze Śląskiem mógł zaliczyć dwie asysty w samej końcówce, ale koledzy marnowali jego podania. Sam piłkarz przyznaje zresztą, że po kontuzji szuka optymalnej formy i pomysł z występem w drugiej lidze w barwach Lecha II przeciwko Skrze Częstochowa był jego autorstwa. - Pomyślałem, że jeżeli nie będę grał w większym wymiarze, to porozmawiam z trenerami o grze w niedzielę. Zgodzili się, zagrałem całe spotkanie i to jest dla mnie dobrym przetarciem. 90 minut zostało wybiegane, powalczone, a to, że dwa poziomy niżej, nie jest wielkim problemem. Przeciwnik nie położył się przed nami, bo jednak nazwa Lech, także w drugiej lidze, robi swoje. Trzeba było sporo potu zostawić by to wygrać - mówi Makuszewski. Oprócz niego w rezerwach grali też m.in. Tomasz Cywka, Lubomir Szatka, Timur Żamaletdinow czy Filip Marchwiński. Taka sytuacja, że gracze pierwszej drużyny będą mogli grać w rezerwach, rzadziej będzie się jednak zdarzała wówczas, gdy drugoligową drużynę będą czekać mecze wyjazdowe. Rywale często bowiem tak ustawiają terminy, by pokrywały się z meczami pierwszego zespołu Lecha w Ekstraklasie. Dla przykładu - spotkanie Garbarni Kraków z Lechem II miało się pierwotnie odbyć w niedzielę 25 sierpnia, ale krakowski klub przesunął je na sobotę, gdy pierwszy zespół Lecha gra w Bełchatowie z Rakowem Częstochowa. - Taka sytuacja nie jest dla nas nowa i musimy sobie z tym radzić. To oczywiście minus, że nie wszyscy zawodnicy pierwszej drużyny, którzy akurat nie zagrają w lidze lub zagrają mało, mogą zejść niżej. Plusem jest to, że wszyscy mogą pracować tak samo w tygodniu. Teraz mieliśmy sytuację, że pierwszy zespół grał w piątek, drugi w niedzielę i trzeba było piłkarzy prowadzić dwutorowo, inaczej organizować im treningi. Poniedziałek i wtorek był inny dla obu tych grup - mówi trener Lecha Dariusz Żuraw. Przyznaje przy tym, że droga do gry w pierwszym zespole może prowadzić także przez dobrą postawę w rezerwach. Możliwe, że Makuszewski i Szatka dostaną szansę już w najbliższym meczu Lecha z Arką Gdynia, w miejsce Amarala i Thomasa Rogne. Makuszewski przyznaje zresztą, że rywalizacja na skrzydłach jest spora. - Chyba największa w drużynie. Wielu może tu grać, trener dał już szansę każdemu i każdy tę możliwość wykorzystuje. To pozytywny ból głowy dla trenera - mówi Makuszewski, któremu został jeszcze tylko rok do końca kontraktu. Na razie nie przedłużył umowy z klubem, ale nie zanosi się też, by przed końcem lata miał gdzieś odejść. Piłkarzem była zainteresowana Jagiellonia Białystok. - Tematów było bardzo dużo, z tego co czytałem, ale aby mogło do czegoś dojść, to wszyscy muszą tego chcieć. A tu nie wszyscy chcieli, procenty zaś różnie się rozkładały - twierdzi Makuszewski. - Było wiele spekulacji o innych klubach, o ich zainteresowaniach, tyle że ja nic o tym nie wiedziałem. Skupiałem się na trenowaniu. Gdyby było tak, że ktoś przychodzi do mnie i mówi: jest taka i taka oferta, to mógłbym to potwierdzić. Tymczasem jakieś rozmowy na korytarzu to dla mnie żadne zainteresowanie - dodaje skrzydłowy Lecha, który we wrześniu skończy 30 lat. - Nie gram w piłkę dwa lata czy pięć, ale 15 i nikt w żadnym klubie nie dał mi miejsca za darmo. Nigdy się nie poddałem i się nie poddam, do ostatniego dnia kariery będę walczył o grę w składzie. I w każdym dniu treningowym czy meczowym przekazuję ten sygnał trenerowi - zapewnia. Andrzej Grupa