Wyrwy w składzie Lecha są aż cztery: zabraknie Krzysztofa Kotorowskiego, Huberta Wołąkiewicza, Barry’ego Douglasa i Łukasz Teodorczyka. Ten ostatni nadal nie może normalnie trenować. Jeśli nie zagra przeciwko Górnikowi, a wszystko na to wskazuje, to prawdopodobnie nie pojedzie także na zgrupowanie i mecz reprezentacji z Niemcami. - Nie chcę mówić, że szanse na jego grę w sobotę są żadne, tak zero-jedynkowo, ale bardzo małe. Jeśli dziś nie wyjdzie na trening z zespołem, to na jakiej podstawie miałby jechać na reprezentację? Żeby jechać, musi być zdrowy, a on nie odbył żadnego treningu z zespołem - mówi trener Lecha Mariusz Rumak. Miejsce Teodorczyka znów zajmie 17-letni Dawid Kownacki lub też na tę pozycję przesunięty zostanie Kasper Hamalainen, a Kownacki wejdzie na boisko po przerwie. Z kolei absencja Douglasa, która początkowo miała być krótka, wydłużyła się już do sześciu tygodni. - Sytuacja wygląda tak, że jeśli wszystko dobrze pójdzie, to we wtorek Barry ma być w pełnym treningu. Już trenował z nami przez osiem dni, ale odczuwał ból w stawie skokowym i zdecydowaliśmy się na dodatkowe ostrzyknięcie. Jeśli kuracja przyniesie skutek, to za kilka dni będzie z nami - tłumaczy Rumak. Miejsca na lewej obronie znów dostanie Tomasz Kędziora, który musi jednak mocno uważać - ma na koncie trzy żółte kartki i kolejna wyeliminuje go z meczu w Gdańsku. Dwie pozostałe absencje są spowodowane kolorowymi kartkami z meczu w Bydgoszczy. Obie były efektem jednej błędnej decyzji sędziego Pawła Raczkowskiego z Warszawy, który w końcówce meczu niesłusznie podyktował karnego dla Zawiszy i błędnie pokazał czerwoną kartkę kapitanowi Lecha Hubertowi Wołąkiewiczowi. Odwołanie poznańskiego klubu nic nie dało, bo Kolegium Sędziów przy PZPN uznało, że Raczkowski podjął słuszną decyzję. Stoper Lecha dostał karę jednego meczu, podobna absencja czeka też bramkarza Krzysztofa Kotorowskiego, który wrócił do składu na początku kwietnia. W czterech kolejnych spotkaniach golkiper poznaniaków dał się pokonać tylko dwa razy - obie bramki padły z wątpliwych rzutów karnych (dla Jagiellonii i Zawiszy). W sobotę szansę ponownie dostanie Maciej Gostomski. - W naszej grze defensywnej zaczęły już bardzo dobrze funkcjonować automatyzmy i każda zmiana może je zaburzyć. Wiem jednak, że ci piłkarze, na których postawię, są w bardzo dobrej formie, choćby Maciek Gostomski - twierdzi Rumak. Szkoleniowiec Lecha uważa, że Górnik jest groźniejszym zespołem niż miesiąc temu, gdy przegrał z Lechem w Zabrzu 0-3. - Widać to już było w dwóch ostatnich meczach i na nich opieraliśmy głównie swoją analizę. Po pierwsze: piłkarze, którzy wrócili do gry po kontuzjach, zagrali kilka spotkań i tych graczy jest teraz więcej. Problemy personalne są jakby poza Górnikiem. Do tego mechanizmy, które próbowali stosować w organizacji swojej gry, zaczęły już wychodzić. Dlatego uważam, że dyspozycja naszych rywali jest teraz lepsza - ocenia szkoleniowiec wicelidera Ekstraklasy. Lech po kilku bardzo dobry meczach, granych w szybkim tempie, ma za sobą słabsze spotkanie. W Bydgoszczy wygrał 2-1, ale nie zachwycił. - Każdy moment, w którym zespół nie gra tak, jak sobie tego życzymy, to moment do niepokoju. Trzeba wtedy wyciągnąć wnioski, były rozmowy z piłkarzami, zrobiliśmy krótki program treningowy na mecz z Górnikiem, by gra wyglądała lepiej niż z Zawiszą - twierdzi Rumak, który chciałby spokojnie dokończyć sezon, a później skupić się na europejskich pucharach. Możliwe, że tego spokoju mieć nie będzie, bo z klubu mogą odejść dwaj ofensywni gracze: napastnik Łukasz Teodorczyk i skrzydłowy Gergo Lovrencsics. Jak wówczas zostanie zbudowany zespół, którego zadaniem będzie gra w fazie grupowej Ligi Europejskiej? - Żeby budować, trzeba mieć cegły. I to pierwszego dnia. Jeśli te cegły będą równie dobre, jak te które mam, i będą 16 czerwca, to można budować. A jeśli będą później, to i zaprawa może nie trzymać - wyjaśnia Rumak. Początek meczu Lecha z Górnikiem w sobotę o godz. 20.30. Autor: Andrzej Grupa