Lech nie awansował do finału Pucharu Polski, choć ten awans miał na wyciągnięcie ręki. Był dużo lepszy od Lechii Gdańsk, oddał ponad 30 strzałów na bramkę Zlatana Alomerovicia, w rzutach karnych prowadził 3-2 i miał dwie okazje by rozstrzygnąć tę rywalizację na swoją korzyść. Przegrał jednak 3-4 i przeciwko Cracovii zagrają gdańszczanie. Lechowi pozostały trzy ostatnie mecze w lidze, a stawką dla niego jest wicemistrzostwo Polski i awans do europejskich pucharów. To drugie może stać się nawet w niedzielę - jeśli Lech pokona Lechię, a wcześniej swój mecz przegra Śląsk i nie wygra Cracovia. - Ten niedzielny mecz z Lechią może być kluczowy - uważa Żuraw. Trener Lecha przyznał, że po pucharowym meczu w szatni dało się wyczuć złość. - Nie było krzyków, ale widać, że uciekło nam coś, na czym nam bardzo zależało. Jeśli chodzi o morale, to dopiero zaczniemy je odbudowywać. W czwartek większość zawodników miała zajęcia regeneracyjne, dopiero dziś się będę z nimi rozmawiał - twierdzi szkoleniowiec. - Mam nadzieję, że mają w sobie tę chęć zemsty, bo ja ją mam, ale też postaram się im to przekazać. W środę to był nieszczęśliwy wypadek, w wielu aspektach mieliśmy mecz pod kontrolą, ale zabrakło odrobiny farta by zagrać w finale. Żuraw sam nie wie, ilu zmian będzie musiał dokonać w składzie na niedzielny mecz. Jedną wymusza kontuzja Mickeya van der Harta - golkiper będzie pauzował co najmniej dwa miesiące. W składzie zastąpi go ktoś z tercetu: Karol Szymański (27 lat), Miłosz Mleczko (21 lat), Krzysztof Bąkowski (17 lat). Dla każdego z nich oznacza to debiut w Ekstraklasie. Szymański zagrał w tym sezonie w 12 meczach drugoligowych rezerw, Mleczko - w 14. To raczej na któregoś z nich postawi Żuraw. A co z graczami z pola, skoro niektórzy z nich grali ponad 120 minut, a przecież Lech gra w systemie środa-sobota? - Zostały nam dwa treningi, one odpowiedzą, jak wygląda sytuacja zdrowotna. Na razie nic niczego nie zgłaszał, wszyscy są zdrowi. Dla nas to bardzo istotny mecz, zrobimy więc wszystko, by wystawić optymalną jedenastkę, dobrze przygotowaną fizycznie. Taką, która da nam punkty - mówi Żuraw. Dodaje też, że jego zespół postawi wszystko na jedną kartę, by zakończyć rozgrywki w czołowej trójce. Sytuację ma komfortową, ale przecież w połowie czwartej serii rzutów karnych przeciwko Lechii też było podobnie. Trener Lecha liczy na wsparcie kibiców, którzy w środę po raz kolejny w ostatnich latach mogli czuć się mocno rozgoryczeni. - Kibice widzieli, że ten zespół robił wszystko przez 90 minut i później przez kolejnych 30 w dogrywce, by wejść do tego finału. Dali z siebie wszystko, nie mam do nich pretensji i to im powiedziałem po meczu. Taki już jest sport i rywalizacja dwóch zespołów, że nie zawsze wygrywa ten lepszy. Jeśli jednak dalej będziemy iść tą samą drogą którą idziemy, to w przyszłym sezonie staniemy się mocniejsi i takie sytuacje jak ta ze środy będziemy rozstrzygać na swoją korzyść - zakończył poznański szkoleniowiec. Mecz Lech - Lechia w niedzielę o godz. 17.30 na stadionie w Poznaniu. Andrzej Grupa <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-S-polska-ekstraklasa-2019-2020-final-grupa-mistrzowska,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>