Relacja na żywo z meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk Relacja na żywo z meczu Lech Poznań - Lechia Gdańsk na urządzenia mobilneDla Lecha Poznań i Lechii Gdańsk był to absolutnie najważniejszy mecz po wznowieniu rozgrywek. Jedni i drudzy mają szansę tylko na jedno trofeum, właśnie Puchar Polski. Dla Lechii, obrońcy trofeum, to zresztą praktycznie jedyna droga do pokazania się w Europie. Nic więc dziwnego, że trenerzy Dariusz Żuraw i Piotr Stokowiec nie eksperymentowali ze składami, a rotacje zostawili na niedzielne spotkanie w lidze. Lech ładnie rozgrywał piłkę, ale nie potrafił zmusić Zlatana Alomerovicia do jakiejś trudniejszej interwencji. Trzy z czterech pierwszych strzałów poznaniaków zostały zablokowane, ten czwarty w wykonaniu Daniego Ramireza był niecelny. Nawet jak Lechowi udała się efektowna akcja, to brakowało strzału. Tak było w 23. minucie, gdy Jakub Kamiński zdecydował się podawać do Gytkjaera, choć miał przed sobą już tylko bramkarza, a także dwie minuty później po rajdzie Duńczyka z Lecha. Gytkjaer mógł zagrać na wolne pole do Kamińskiego, ale zdecydował się na drybling i stracił piłkę. Lech momentami grał wysokim pressingiem, ale przeważnie czekał na rywali na swojej połowie. W ataku pozycyjnym Lechia była bezradna, za to jedna z nielicznych kontr mogła dać jej niespodziewane prowadzenie. W 13. minucie Rafał Pietrzak spod końcowej linii boiska świetnie wypatrzył Flavio Paixao, a Portugalczyk - choć miał trochę czasu - uderzył bez zastanowienia. Źle jednak trafił w piłkę i nieznacznie spudłował. To było jednak ostrzeżenie ze strony gości. Drugie ostrzeżenie dał później Ze Gomes, ładnie uderzając z lewego skrzydła. Podobnie jak Paixao posłał piłkę obok tego samego słupka. Brak skuteczności był zmorą tak Lechii, jak i Lecha. Jedni i drudzy nie oddali w pierwszej połowie choćby jednego celnego strzału. Jeszcze tuż przed przerwą ładnie w pole karne wbiegł Jóźwiak - główkował w kierunku dalszego słupka, ale też się pomylił. Ogólnie ta część meczu wcale nie była taka zła, choć w ostatnim jej kwadransie tempo gry nieco spadło. Co innego po przerwie - z każdą minutą coraz większą przewagę zyskiwał "Kolejorz", a gracze z Gdańska wyraźnie opadali z sił. W 49. minucie Tymoteusz Puchacz minął w polu karnym Ze Gomesa, ale później został przez rywala zahaczony. Po podpowiedzi arbitra VAR Pawłą Raczkowskiego sędzia Tomasz Musiał nie zdecydował się nawet obejrzeć powtórki tej sytuacji. Lech atakował, bardzo często prawym skrzydłem, ale nie stwarzał groźnych sytuacji. Lechia mądrze się broniła, pozwalała rywalom zbliżyć się do pola karnego, ale w jego okolicy rozbijała akcje.