Koronawirus to poważny problem w sporcie i kilka polskich zespołów musiało z powodu choroby przerwać nie tylko grę w ekstraklasie, ale nawet treningi, gdyż zbyt wielu zawodników było zakażonych albo też miało kontakt z zakażonymi. Wtedy konieczna była izolacja albo kwarantanna. Dotyczyło to np. Pogoni Szczecin czy Warty Poznań. Kolejorz tego uniknął.Wynika to z systemu testowania wprowadzonego w klubie przez prof. Krzysztofa Pawlaczyka, odpowiadającego za program zapobiegania epidemii w polskiej ekstraklasie, czyli za protokół medyczny. Jego podstawą jest raportowanie stanu zdrowia, temperatury i możliwych objawów, aby wysłać na testy każdego zawodnika czy członka sztabu medycznego, który budzi podejrzenia na podstawie ankiety. Tak często udaje się zapobiec kontaktowi późniejszego chorego z resztą zespołu i tym samym wysłaniu całej drużyny na kwarantannę. Koronawirus nie zatrzyma Lecha Poznań W wypadku Lecha taka kwarantanna byłaby katastrofą, bowiem zespół właśnie wylatuje na zgrupowanie w Turcji - kluczowe w przygotowaniach do startu ligi pod koniec stycznia. Gdyby plan runął, zburzyłoby to proces przygotowawyczy. Zawodnicy i sztab Lecha przeszli testy przed wylotem i wykazały one jednego gracza pierwszego składu zakażonego wirusem. Został on już jednak wcześniej odizolowany i drużynie nie grozi kwarantanna. Zakażony profilaktycznie nie miał z nią styczności.- Najpierw zrobiliśmy bowiem wszystkim testy, a dopiero po wynikach zawodnicy mogli się spotkać, nie wcześniej - wyjaśnia prof. Krzysztof Pawlaczyk. Na tej samej zasadzie Lech działał jesienią, gdy grał w europejskich pucharach. Zakażony czuje się dobrze i po zakończeniu izolacji będzie się przygotowywał sam, na miejscu. Do Turcji oczywiście nie poleciał. Klub nie podał jego nazwiska z uwagi na ochronę danych osobowych. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź!