Zespół Lecha spotkał się z kibicami na stadionie, bo tu była gwarancja, że nie dojdzie do kontaktu między fanami i piłkarzami. Lech dmucha i chucha by żaden z piłkarzy nie zaraził się koronawirusem. Piłkarze mają już za sobą pierwszą potyczkę - w Pucharze Polski z Odrą Opole, ale nie była ona traktowana tak poważnie, jak najbliższe spotkania. W piątek Lech zacznie zmagania w lidze z Zagłębiem Lubin, a później w czwartek 27 sierpnia zmierzy się z łotewską Valmierą FC w kwalifikacjach Ligi Europy (to spotkanie zacznie się o godz. 21, transmisja w Polsacie Sport). - Przez dwa tygodnie bardzo ciężko pracowaliśmy, ale zrobiliśmy to z premedytacją, nawet kosztem słabszej gry w Pucharze Polski. Na mecz z Zagłębiem będziemy już gotowi - mówił trener Żuraw. Kibice zobaczyli cały zespół Lecha, w którym znalazło się miejsce dla czterech nowych graczy: dwóch bramkarzy (Filipa Bednarka i Marco Malenicy), bocznego obrońcy (Alana Czerwińskiego) i napastnika (Mikaela Ishaka). Można się jednak spodziewać jeszcze dwóch, trzech nowych nazwisk. Wszystko zależy jednak od tego, kiedy Lech zdoła sprzedać Kamila Jóźwiaka. Prawdopodobnie stanie się to w ostatnich dniach sierpnia. - Wychowałem się godzinę jazdy od Poznania, więc automatycznie kibicowałem Kolejorzowi. Janek też tutaj grał, więc sporo spotkań obejrzałem na żywo. Gdy Lech się zgłosił, to nie musiałem się długo zastanawiać, bo dla mnie Lech to coś więcej niż klub piłkarski. Kierowałem się emocjami i jestem tutaj - przyznał Bednarek. Jego młodszy brat Jan, dziś gracz FC Southampton, oglądał zresztą kilka dni temu trening poznaniaków. - Przyszedł wystawić mi swoją krytyczną ocenę - śmiał się Filip Bednarek.