Lech Poznań latem sprzedał trzech swoich młodych graczy, Jana Bednarka, Tomasza Kędziorę i Dawida Kownackiego za kilkanaście milionów euro. Myliłby się jednak ten, kto sądziłby, że przechodzenie graczy z piłki młodzieżowej do zawodowej, a później ich kariera w pierwszym zespole Lecha odbywa się bezproblemowo. Przykładem jest choćby 19-letni Kamil Jóźwiak, który w czerwcu wrócił do Poznania po półrocznym wypożyczeniu do GKS Katowice. Trener Nenad Bjelica zapewniał, że młody skrzydłowy będzie systematycznie występował w pierwszej drużynie. Systematyczności nie było, ale w lipcu i pierwszej połowie sierpnia Jóźwiak dostał kilka okazji do gry, zdobył bramkę w Macedonii i wywalczył kluczowy rzut karny w starciu z Piastem Gliwice. Od tego momentu coś się jednak stało, bo Bjelica przestał wpuszczać młodzieżowego reprezentanta Polski choćby na kilka minut. Jóźwiak w ostatnim miesiącu wystąpił więc tylko w kadrze trenera Czesława Michniewicza oraz jednym spotkaniu rezerw Lecha. Jak się okazuje, piłkarz nie chce przedłużyć kontraktu z Lechem, który obowiązuje jeszcze przez blisko dwa lata, do czerwca 2019 roku. Albo inaczej - warunki stawiane Lechowi przez menedżera piłkarza są nie do zaakceptowania dla klubu. Lech starał się nie nagłaśniać tej sprawy, ale po oficjalnym pytaniu podczas konferencji prasowej Bjelica zdecydował się wyjaśnić, na czym polega problem. - To jest młody piłkarz, bardzo dobry, a my chcielibyśmy, aby był nasza przyszłością. Jeżeli on nie chce być naszą przyszłością, to będziemy mieli w drużynie zawodników, którzy chcą nią być - tłumaczy Bjelica. - Chcemy przedłużyć jego kontrakt, prowadzimy w tej sprawie negocjacje. Ja pracuję tu dla Lecha i wszyscy razem decydujemy w takich sytuacjach. On musi zrozumieć, że jest tą przyszłością dla klubu i powinien zaakceptować warunki, jakie mają młodzi zawodnicy. Nie chcemy robić różnicy między Kędziorą, Gumnym, Tomczykiem i całą resztą. Jeżeli to zrozumie, to dostanie więcej minut - dodaje chorwacki szkoleniowiec. Lech postanowił jakiś czas temu, że będzie tworzył ścieżki karier swoich młodych zawodników i trzyma się tego postanowienia. Aby któryś z młodych graczy mógł grać w pierwszym zespole, musi podpisać długoletni kontrakt, bo "Kolejorz" nie chce promować piłkarzy, którzy mogą później odejść za darmo lub za niewielkie pieniądze. - Pokazaliśmy, że potrafimy budować młodego piłkarza, a później też sprzedać. Mamy tu przykłady Linettego, Kędziory, Bednarka czy Kownackiego. Grają na bardzo wysokim poziomie, a dostali to, co dostali też inni. Młody piłkarz nie może mieć oczekiwań, jakie mają zawodnicy w wieku 24 czy 25 lat. Nie chcemy być radykalni, ale nasze decyzje oni muszą szanować, bo my chcemy, aby Kamil był naszą przyszłością. W tej chwili tak nie jest - zaznacza Bjelica nawiązując do wysokich oczekiwań finansowych stawianych przez menedżera Jóźwiaka. O interesy 19-letniego skrzydłowego dba Football Management Group menedżera Przemysława Pańtaka. Chorwat nie przesądza, że Jóźwiak w ogóle nie będzie grał, ale mówi też, że w Lechu są inni młodzi zawodnicy na których może stawiać. - Klub żyje także ze sprzedaży swoich piłkarzy, więc jak ktoś nie przedłuży umowy, to nie mamy nic za niego. A my chcemy robić dobrze i dla niego i dla klubu. Kamil wie, że chcemy mu pomóc w rozwoju kariery, ale nie będzie specjalnego traktowania. Bo niby dlaczego? Takiego traktowania nie mieli Kownacki czy Bednarek. Musi to zaakceptować, a jeśli tego nie rozumie, to jest to jego problem. I problem agenta - kończy trener Lecha. Jóźwiak został powołany do młodzieżowej reprezentacji Polski U-21 na październikowe mecze eliminacji ME z Finlandią i Litwą. Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2017-2018,cid,3" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz</a>