Hapoel Beer Sheva to mistrz Izraela - ligowe rozgrywki w swoim kraju wygrał ze znaczną, bo aż 13-punktową przewagą nad Maccabi Tel Awiw. Główny etap przygotowań piłkarze z Beer Szewy zaplanowali na zgrupowaniu w Opalenicy. Mecze z Lechem był dla nich pierwszym sprawdzianem przed starciem w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Mistrzów z Honvedem Budapeszt. Do tych zmagań mistrzowie Izraela mają jeszcze prawie trzy tygodnie, Lech zaś swoje pierwsze spotkanie o stawkę zagra już za sześć dni, z macedońskim Pelisterem Bitola. Pojedynek z Hapoelem był więc dla "Kolejorza" generalnym sprawdzianem. Wynik końcowy meczu powinien wskazywać, że Lech jest dobrze przygotowany do Ligi Europy. Tyle, że taki wniosek może być trochę nieuzasadniony. Po pierwsze dlatego, że skład Lecha był bardzo eksperymentalny, a z piłkarzy, których trener Nenad Bjelica nie mógł sprawdzić, można stworzyć niezłą jedenastkę. Po drugie - gra Lecha wcale nie była taka ładna, to rywale częściej byli zmuszeni do gry w ataku pozycyjnym, w którym jednak niezbyt dobrze sobie radzili. Niemal każda piłka była kierowana do doskonale znanego w naszym kraju z występów w Wiśle Kraków Maora Meliksona, a ten był wypychany przez poznaniaków. Po trzecie - oba zespoły sprawiały wrażenie zmęczonych swoimi zgrupowaniami w Opalenicy, choć dla Lecha już się ono zakończyło. Tempo meczu nie było więc porywające. W Lechu zadebiutowało tylko dwóch z pięciu nowych piłkarzy - austriacki obrońca Emir Dilaver i chorwacki skrzydłowy Mario Szitum. Pierwszy z nich powinien być dla Lecha większym wzmocnieniem niż Lasse Nielsen rok temu, dobrze ustawia się, choć w rozegraniu najczęściej zagrywa daleką piłkę. Szitum jest dobry technicznie, ale nie imponuje szybkością. Z bardzo dobrej strony pokazał się za to wracający po wypożyczeniu do Podbeskidzia Robert Gumny. Młody obrońca już w 4. minucie zdobył bramkę po rzucie wolnym Darko Jevticia, a później asystował przy trzecim trafieniu Szituma. Dobrą dyspozycję z końcówki sezonu utrzymuje też Maciej Makuszewski, nadal imponujący szybkością i stwarzający spore zagrożenie na prawym skrzydle. Razi za to w Lechu brak klasowego napastnika. Po chorobie nie grał Marcin Robak, Deniss Rakels dopiero w niedzielę przyjdzie do Poznania, a Dawid Kownacki doznał kontuzji w ostatnim meczu Polaków na EURO U-20 i nie będzie przez jakiś czas grał. Został więc Nicki Bille, który jest... za wolny. Pozytywne jest jedynie to, że zaliczył asystę przy golu swojego rodaka Lasse Nielsena na 2-0. To on przedłużył zagranie z rzutu rożnego Jevticia. W drugiej połowie Bjelica dokonał kilku zmian, na boisku pojawili się m.in. Dariusz Formella i Jakub Serafin, którzy raczej nie będą dostawać szans w tym sezonie. Formella pokazał jednak kilka niezłych zagrań. Świetną interwencją w końcówce meczu popisał się Jasmin Burić, a wcześniej dopisało mu sporo szczęścia. W 70. minucie ładnym technicznym strzałem w słupek bramki trafił Dan Einbinder, a dobijający do pustej siatki Elyaniv Barda trafił w... ten sam słupek. Lech wygrał więc 3-0, co jest dobrym prognostykiem przed pucharami. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Hapoel Beer Szewa (2-0) Bramki: 1-0 Robert Gumny 4., 2-0 Lasse Nielsen 29., 3-0 Szitum 60. Lech: Putnocky (46. Burić) - Gumny (79. Wasielewski), Nielsen, Dilaver, Kostewycz - Makuszewski, Tetteh, Majewski (67. Radut), Jevtić (79. Serafin), Szitum (72. Formella) - Nicki Bille (72. Jóźwiak).