Kliknij, aby przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Zapis relacji na żywo dla urządzeń mobilnych Dawno nie było w Poznaniu meczu rocznicowego rozgrywanego w tak ponurej atmosferze wokół klubu, na dodatek przy tak niewielkiej widowni. Porażka w fatalnym stylu w Legnicy z Miedzią sprawiła, że na pojedynku z Górnikiem, który był głównym punktem obchodów 97. urodzin Lecha, nie stawiło się nawet 10 tys. widzów. A ci, którzy nie przyszli, nie mieli czego żałować. Kozłem ofiarnym przegranego starcia w Legnicy okazał się Kamil Jóźwiak - skrzydłowy młodzieżowej reprezentacji dostał czas "na przemyślenie" meczu i zamiast być w kadrze meczowej w piątek, zagra w sobotę w trzeciej lidze. Do składu wrócił też Darko Jevtić, zamiast defensywnego Vernona De Marco. Na grę Lecha pozytywnie to jednak nie wpłynęło. Owszem, "Kolejorz" od początku meczu był stroną dominującą, ale jego atak pozycyjny nie dawał kompletnie żadnych szans bramkowych. Całkowicie odcięty od podań był Christian Gytkjaer, który przez całą pierwszą połowę zaliczył kilka kontaktów z piłką. Aktywniej grali obaj skrzydłowi - Maciej Makuszewski oraz Joao Amaral, ale ich strzały nie stwarzały większych problemów bramkarzowi Górnika. Zabrzanie świetnie ustawili się w defensywie i czekali na okazje do kontr. Gdy Lech cofał się na własną połowę, Górnik był równie bezradny jak rywal z Poznania. Tyle że w szybkich wyjściach goście imponowali. Przed przerwą takie ataki przyniosły im dwie okazje i na dobrą sprawę obie powinni wykorzystać. Najpierw w 12. minucie, gdy błąd popełnił Piotr Tomasik, a po nim potknął się Jevtić, Giannis Mystakidis i Walerian Gwilia pomknęli na bramkę Jasmina Buricia. W decydującym momencie, już w polu karnym Lecha, Grek zdecydował się zagrywać do kolegi z zespołu. Zrobił to jednak źle i piłkę zdołał wybić wracający sprintem Robert Gumny. Chwilę później Gwilia, wyróżniający się gracz Górnika, mocno uderzył zza pola karnego, zaś Burić końcami palców zbił piłkę za bramkę. Lech swoje jedyne szanse też miał po kontrach - i to trzech. W każdej brakowało lepszego pomysłu na finalizację - najpierw (11. minuta) Makuszewski mocno uderzył nad bramką, choć mógł oddać piłkę lepiej ustawionemu Jevticiowi. W 27. minucie Pedro Tiba przebiegł z piłkę pół boiska, aż wreszcie podał ją Makuszewskiemu - tym razem skrzydłowy strzelił bardzo lekko. Wreszcie w 32. minucie po zagraniu głową Jevticia w bardzo dobrej sytuacji mógł się znaleźć Amaral, ale tym razem szczęśliwą interwencją za polem karnym popisał się bramkarz zabrzan Martin Chudy. Trener Górnika Marcin Brosz zaufał niemal tym samym piłkarzom, którzy przed tygodniem przegrali 0-2 prestiżowy mecz z Piastem Gliwice. Dokonał tylko jednej zmiany (na ławkę powędrowal Michał Koj, który wtedy osłabił zespół), zaś Pawła Bochniewicza z gry wyeliminowała kontuzja. Tak zestawiony skład zabrzan z minuty na minutę radził sobie coraz lepiej. W 41. minucie zabrzanie zdobyli w końcu bramkę - i to po pięknej akcji. Najpierw z własnej połowy kluczowym zagraniem popisał się Mystakidis. Piłka minęła nieudolnie interweniującego Nikolę Vujadinovicia i Jesus Jimenez wraz z Igorem Angulo stanęli przeciwko zaledwie jednemu obrońcy Lecha. Jimenez znakomicie podał piętą (ósma asysta w sezonie), a Angulo zdobył swoją 16. bramkę. Górnik w Poznaniu zdecydowanie zasłużył na zwycięstwo - po prostu był zespołem lepszym. Przez pierwszy kwadrans drugiej połowy gospodarze nadal próbowali atakować, ale nie przekładało się to na jakiekolwiek zagrożenie pod bramką Chudego. Zupełnie inaczej było w drugim polu karnym, gdzie Burić - w 60. i 66. minucie - wygrał dwa pojedynki z Angulo. Po tym drugim zabrzanie mieli rzut rożny - Gwilia dośrodkował, Angulo przedłużyło głową, a Boris Sekulić z bliska trafił do siatki. Dopiero wtedy Adam Nawałka dokonał pierwszych zmian w Lechu - zadziwił jednak wszystkich, nie wprowadzając do gry drugiego napastnika, a zmieniając tego, który już był. Dodatkowo zamiast Jevticia na boisku pokazał się Łukasza Trałka. To nie mogło dać dobrego efektu. Do końca meczu Lech stworzył sobie zaledwie jedną sytuację, z bliska spudłował Żamaletdinow. Za to Górnik pokazał, że podobnie jak rok temu potrafi przy Bułgarskiej dobrze się bawić. Wtedy prowadził 4-0 (wygrał 4-2), teraz dorzucił jeszcze jedną bramkę. W 86. minucie Angulo do bramki i asysty dorzucił kolejne trafienie - pięknym strzałem z narożnika pola karnego. - Jeszcze jeden - skandowali w końcówce kibice Lecha. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Górnik Zabrze 0-3 (0-1) Bramki: 0-1 Angulo 41., 0-2 Sekulić 67., 0-3 Angulo 86. Lech: Burić - Gumny, Rogne, Vujadinović, Tomasik - Makuszewski (89. Klupś), Tiba, Gajos, Jevtić (67. Trałka ŻK), Amaral - Gytkjaer (67. Żamaletdinow). Górnik: Chudy - Sekulić, Wiśniewski, Suarez ŻK, Gryszkiewicz - Mystakidis (56. Arnarson), Matras ŻK, Żurkowski, Gwilia (74. Matuszek), Jimenez ŻK (83. Zapolnik) - Angulo. Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy Ranking Ekstraklasy - sprawdź!