- Motywacja jest ogromna i nie ukrywam, że to dla mnie szansa, którą za wszelką cenę będę chciał wykorzystać - mówi Dariusz Żuraw, który już w listopadzie przez dwa tygodnie pracował z zawodnikami Lecha, gdy zwolniony został Ivan Djurdjević. Wtedy pod jego wodzą "Kolejorz" zremisował w Białymstoku z Jagiellonią 2-2 oraz pokonał Wisłę Płock 2-1. Tyle że Żuraw był trenerem tymczasowym i doskonale o tym wiedział. Jego miejsce zajął Adam Nawałka, a on wrócił do pracy z rezerwami, które mają wielką szansę na awans do drugiej ligi. Teraz Żuraw ma szansę zostać trenerem na stałe - zadecyduje o tym końcówka sezonu. Najpierw to, czy Lech w ogóle znajdzie się w tzw. grupie mistrzowskiej, a później - jak sobie w niej poradzi. Jeśli gra znów przyciągnie kibiców na stadion, a klub wywalczy kwalifikację do pucharów, Żuraw będzie miał szansę na poważny angaż w Lechu. - Tak mi to teraz przedstawiono, choć nie mamy oczywiście ustaleń co do tego, co będzie po sezonie. Wybrzmiała jednak jasna deklaracja, że zakończenie ligi nie będzie równoznaczne z końcem mojej pracy tutaj - mówi nowy trener Lecha w rozmowie przeprowadzonej z klubową stroną. - Trener zdaje sobie sprawę, że na koniec sezonu usiądziemy i razem ocenimy te dziesięć spotkań, które przed nami. Wówczas podejmiemy decyzję co do obsady stanowiska pierwszego trenera w nowym sezonie. Szkoleniowiec Żuraw wie, że może być pierwszym trenerem Lecha Poznań od lipca, ale nie ma takiej gwarancji na dziś - stwierdził z kolei prezes Lecha Karol Klimczak. Żuraw nie ukrywa, że zamierza inaczej podchodzić do pracy z zespołem niż robił to Adam Nawałka, któremu trudno było złapać nić porozumienia. W listopadzie zawodnicy chwalili współpracę z tymczasowym szkoleniowcem - tak treningi, jak i przygotowanie do meczów. W Białymstoku Lech zagrał bardzo poprawnie, choć był w wielkim kryzysie. Wcześniej przegrał 0-3 z Pogonią Szczecin, 0-1 z Lechią Gdańsk i odpadł z Pucharu Polski (0-1 z Rakowem Częstochowa). - Sytuacja na samym starcie jest teraz trudniejsza, bo mamy tylko dwa dni do pierwszego meczu z Pogonią, później kolejne dwa dni i czeka nas wyjazd do Gdańska na następne spotkanie z Lechią. Zawsze jest taki moment, że jeśli zespół wygląda trochę słabiej, to posiada jednak rezerwy, może grać znacznie lepiej. Znam tych zawodników i zdaję sobie sprawę, że różne opinie krążą odnośnie ich przydatności i jakości w zespole. Natomiast nie mam wątpliwości, że obecne miejsce w tabeli Lecha nie jest adekwatne do możliwości tej drużyny - uważa Żuraw, który dodaje, że sam szanuje zawodników i tego samego od nich wymaga. - Gdy sam byłem zawodnikiem, dużo lepiej grało mi się u tych trenerów, gdzie panowała zasada wzajemnego szacunku niż jakiegoś rodzaju dyktatura. Będę chciał zapewnić graczom taki trening, żeby z uśmiechem na niego przychodzili, żeby mieli radość z samej gry. To, co chcę osiągnąć szkoleniowo, i tak będę realizował. Na tym to polega, że jeśli sami piłkarze będą czerpać przyjemność z codziennych zajęć, naturalnie przełoży się to na ich postawę - deklaruje. W środowym meczu z Pogonią Szczecin można się spodziewać, że Lech będzie grał wyższym pressingiem niż za Nawałki i starał się odbierać piłkę już na połowie rywala. - Nie będę składał obietnic, że ta drużyna zacznie grać pięknie i w środę wygra 5-0. Najważniejsze są punkty i musimy zrobić wszystko, by wszystkie trzy zostały w Poznaniu - twierdzi Dariusz Żuraw. Lech zagra z Pogonią w środę o godz. 18. Andrzej Grupa Ekstraklasa: wyniki, tabela, terminarz, strzelcy