<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa. Wyniki, tabela i statystyki - kliknij tutaj!</a> - Wydaje mi się, że w najbliższym czasie styl będzie nieważny, liczyć się będą tylko zwycięstwa - mówił przed spotkaniem z Cracovią pomocnik Lecha Poznań Radosław Majewski. W poprzednich spotkaniach Lech momentami grał ładnie dla oka, ale nieskutecznie. Teraz też miewał lepsze i gorsze momenty, ale był w stanie strzelić dwa gole. Trafił też na rywala, który w przeciwieństwie do goszczących już w Poznaniu Zagłębia Lubin i Jagiellonii, nie potrafił zaprezentować zbyt wiele w grze ofensywnej. Lech uzyskał przewagę mniej więcej po 10 minutach gry. Jan Urban postawił tym razem na piłkarzy, którzy dali mu we wtorek zwycięstwo w pucharowym spotkaniu z Podbeskidziem: Matusza Putnocky'ego, Jana Bednarka, Szymona Pawłowskiego, Nickiego Bille czy Darko Jevticia. Lech atakował, sporo strzelał, ale jedynie uderzenie z rzutu wolnego w wykonaniu Jevticia było celne. Cracovia nie odpowiedziała przed przerwą choćby jednym strzałem w bramkę. Lech był bliski zdobycia gola w 16. minucie, gdy po dośrodkowaniu Pawłowskiego aż trzech piłkarzy próbowało zamknąć akcję przed bramką. Najładniejsze uderzenie było dziełem Tamasa Kadara, który huknął z 30 metrów tuż obok spojenia słupka z poprzeczką. Po zmianie stron znów przez 10 minut wiało z boiska nudą, później do pracy wzięli się lechici. Ich akcje naprawdę mogły się podobać, a nie było generalnie tylko jednego głównego reżysera. Najpierw świetnym rajdem popisał się Nicki Bille, ściął spod bocznej linii w pole karne, minął dwóch obrońców Cracovii i obok nogi Piotra Polczaka uderzył minimalnie niecelnie. Po chwili po dalekim wybiciu Putnocky'ego Bille świetnie przyjął piłkę, zagrał do Jevticia, który umiejętnie wypuścił Duńczyka na pozycję sam na sam. Bille nie uderzył jednak od razu i w efekcie został zablokowany przez wracającego Deleu. W końcu jednak poznaniacy dopięli swego - po rzucie rożnym Majewskiego lot piłki przedłużył głową Tomasz Kędziora, a Jan Bednarek z bliska wpakował ją do siatki. Na tę bramkę Lech po prostu zasłużył. Poznaniacy chcieli pójść za ciosem i dobić Cracovię, która wciąż nie istniała w środkowej strefie. Mieli sporo szans, ale przeważnie kończyły się one niechlujstwem Majewskiego. Aż dziwne było, że trener Jacek Zieliński nie decydował się na zmiany w swoim zespole. Gdy w końcu dokonał pierwszej, jego zespół... stracił drugiego gola. Klasyczna kontra zakończyła się podaniem Pawłowskiego do Marcina Robaka, a ten mocnym strzałem w dalszy róg nie dał szans Sandomierskiemu. Wydawało się, że Lech spokojnie już dowiezie bezpieczną przewagę do końca i wreszcie skasuje komplet punktów. Podobno jednak 2-0 to wynik niebezpieczny. Animuszu "Pasom" dodał kontaktowy gol Miroslava Czovilo z 81. minuty - pomocnik Cracovii został pozostawiony bez opieki w polu karnym, ale tym razem po podaniu Mateusza Szczepaniaka uderzył piłkę nogą, a nie głową. Cracovia nacisnęła, ale też jakoś tak niemrawo. Do końca grała czwórką obrońców, bez podejmowania większego ryzyka. W efekcie - przegrała. Lech ma za to trzy punkty, ale czy posadę zachowa Jan Urban - okaże się już wkrótce. Pewne jest, że działacze Lecha rozmawiali ostatnio z jego ewentualnym następcą. Andrzej Grupa, Poznań Lech Poznań - Cracovia 2-1 (0-0) Bramki: 1-0 Bednarek (64.), 2-0 Robak (78.), 2-1 Czovilo (81.). Lech: Putnocky - Kędziora, Arajuuri, Bednarek, Kadar (80. Gumny) - Makuszewski (84. Jóźwiak), Trałka, Majewski, Jevtić, Pawłowski - Bille (67. Robak). Cracovia: Sandomierski - Wójcicki, Polczak, Wołąkiewicz, Deleu (90. Steblecki) - Jendrisek, Covilo, Cetnarski (77. Dimun), Budziński, Vestenicky (80. Wdowiak) - Szczepaniak. Żółta kartka: Bednarek.Sędziował: Tomasz Kwiatkowski z Warszawy. Widzów: 10724. Powiedzieli po meczu: Jan Urban, trener Lecha: - Wreszcie przyszło pierwsze zwycięstwo, pierwsze bramki na tym stadionie. Widok tych cieszących się kibiców jest po prostu fajny, dla niego to robimy. W pierwszej połowie widać było, że żadna drużyna nie chciała się odkryć, było mało sytuacji, wszyscy skupiali się na defensywie. Po strzeleniu bramki widać było już większą pewność siebie. Wydawało się, że ta druga bramka zamknęła spotkanie, a tu nieudany strzał zamienił się w asystę. Przy wyniku 2-1 nachodzą człowieka różne myśli, ale dowieźliśmy to do końca i wreszcie może coś zaskoczy. Jacek Zieliński, trener Cracovii: - Nie jest łatwo skomentować takie spotkanie, mieliśmy inne plany. Inna tez była dyspozycja niż w derbach Krakowa. Drugą bramką praktycznie sami sobie strzeliliśmy, po niej było już ciężko się podnieść. Stać nas było tylko na jedno trafienie. Gratuluję Lechowi zwycięstwa, a my punktów musimy szukać w innych meczach. - Co bym doradził Janowi Urbanowi, skoro mnie zwolniono z Lecha po dwóch zwycięstwach? Moje doświadczenia są mało ważne, a nie chciałbym jakiegoś czarnego humoru tu wplatać. Na pewno spokojnie porozmawiamy sobie z Jankiem po meczu. Dziś Lech wygrał, daliśmy Lechowi tlen. Głowy kibiców czy szefów klubu zawsze się grzeją, a Lech to taki klub, że rzadko wybacza się tu inny wynik niż zwycięstwo. Ja mogę tylko dodać Jankowi otuchy, no i co - to jest jednak Poznań.