Pod wodzą Chrobaka Lech zagrał trzy spotkania - nie przegrał żadnego, ale też i nie wygrał. Trzy remisy, zwłaszcza te na własnym boisku z Pogonią czy Cracovią, świadczą tylko o obecnej dyspozycji poznaniaków. Lech jest rozbity, gra bardzo słabo, gubi kolejne punkty. Piłkarze Cracovii także słabo rozpoczęli rozgrywki - z sześciu spotkań wygrali tylko jedno. Nic dziwnego, że remis w Poznaniu był dla nich dobrym wynikiem. "Pasy" lepiej rozgrywały akcje, ale brakowało im sytuacji strzeleckich. Trudno Lechowi odmówić ambicji - poznaniacy ruszyli na rywali od pierwszej sekundy, już w 3. minucie potężna bomba Darko Jevticia minimalnie minęła słupek bramki gości. Lech atakował głównie lewym skrzydłem, dośrodkowania Gergo Lovrencsicsa dawały jednak niewiele. Jeszcze raz groźnie uderzył Jevtić (Pilarz odbił piłkę w bok) i na tym się zapędy poznaniaków skończyły. Na pewno ważny dla tej sytuacji był gol Cracovii z 22. minucie, gdy Dawid Nowak zagrał na prawo do Marcina Budzińskiego, a ten minął na zamach Luisa Henriqueza i z dystansu uderzył w dalszy róg bramki. Lech przez blisko 10 minut nie wiedział, co się dzieje, później zaczął jednak konstruować w miarę sensowne ataki. Za dużo jednak było w grze Lecha schematów z grą na skrzydła i wrzutkami w pole karne. W doliczonym czasie po uderzeniu Lovrencsicsa Cracovię przed stratą gola uratowała poprzeczka. Druga połowa rozpoczęła się dla Lecha idealnie - goście źle wybili piłkę, Ubiparip został nią trafiony w... pośladek, po czym zagrał do Hamalainena. Fin wyrównał, Lech potrzebował na to pół minuty. Hamalainen mógł zostać prawdziwym bohaterem cztery minuty później. Przebiegł z piłką około 50 metrów, minął kilku rywali, po czym zagrał na prawo do Ubiparipa. Serb odegrał piłkę, Fin uderzył piętką, ale Pilarz zdołał ją złapać na linii bramkowej. Lech nie poszedł za ciosem, Cracovia też nie zamierzała zbytnio ryzykować. Im bliżej było końca, tym spotkanie było słabsze. Kibice głośno dopingowali oba zespoły ("Pasy" są zaprzyjaźnione z Lechem), raz po raz słychać było jednak gwizdy po niecelnych podaniach czy poślizgach na mokrej trawie Szymona Pawłowskiego. W 73. minucie ładną akcję przeprowadzili goście - Kotorowski poradził sobie jednak z uderzeniem Deleu. Mecz zakończył się remisem 1-1, co w Poznaniu zostało przyjęte buczeniem. Andrzej Grupa, Poznań Krzysztof Chrobak, trener Lecha: Zawód. Mecz się źle ułożył, choć zaczęliśmy z dużym animuszem. Planowaliśmy, że zdobędziemy trzy punkty. Pierwsza akcja przeciwnika zakończyła się powodzeniem. Mimo to do przerwy mieliśmy inicjatywę, martwi mnie druga połowa. Błyskawicznie odrobiliśmy straty, był moment, gdy wydawało się, że pójdziemy za ciosem. Zapał jednak słabł, brakowało trochę środków. Zaczęły się problemy z Kasprem Hamalainenem, Szymon miał problemy z obuwiem. Zmiany młodych nie wniosły nic nowego w grę ofensywną. W mojej ocenie i zespołu, bo w szatni już chwilę rozmawialiśmy, straciliśmy dziś dwa punkty. - Nie nazwałbym tego okresu mojej pracy z Lechem misją. Mam niedosyt, poczucie osobistej porażki. Planowałem, że zdobędziemy siedem punktów, czyli cztery więcej niż mamy. To wynik poniżej oczekiwań. Robert Podoliński, trener Cracovii: Bardzo cieszymy się z punktu, choć smuci bramka. Można ją dodać do cyklu "Pomagamy przeciwnikowi zrobić nam krzywdę" i wydać na płycie. Tak było przed tygodniem, tak jest dzisiaj. Ten punkt został wywalczony ogromnym nakładem sił, za to dziękuję. Musimy ten punkt szanować, traktować w kategorii jakiegoś małego sukcesu. Szkoda tej straconej bramki, ale takie jest życie. Lech Poznań - Cracovia 1-1 (0-1) Bramki: 0-1 Budziński (22.), 1-1 Hamalainen (46.) Lech: Kotorowski - Kędziora ŻK, Kamiński, Wilusz, Henriquez (40. Douglas) - Lovrencsics, Linetty ŻK, Jevtić, Hamalainen (81. Formella), Pawłowski (69. Kownacki) - Ubiparip. Cracovia: Pilarz - Rymaniak, Żytko, Marciniak - Deleu, Covilo ŻK (68. Jaroszyński), Dąbrowski, Cetnarski, Dialiba (86. Zjawiński) - Nowak (81. Zejdler), Budziński. Sędziował Szymon Marciniak z Płocka. Widzów: 14884.