- Jeżeli Lech chce walczyć w Europie i liczy na awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów to musi jeszcze wzmocnić skład. Dwóch piłkarzy to za mało - twierdzi w rozmowie z Interią Paweł Wojtala, były piłkarz klubu z Wielkopolski. Poznaniacy w poniedziałek wznowią treningi przed nowym sezonem, a tego samego dnia odbędzie się losowanie par w eliminacjach do europejskich pucharów. Lech rozpocznie udział w tych rozgrywkach od II rundy, w której będzie rozstawiony. Jeśli awansuje do kolejnych, o rozstawieniu już myśleć nie może. W związku z tym w Poznaniu pojawią się mocniejsze drużyny, dzięki czemu stadion powinien się zapełnić, ale o awans do fazy grupowej Ligi Mistrzów będzie trudniej. W Poznaniu już myślą o walce w przyszłym sezonie na trzech frontach. Z mistrzowskiego składu Macieja Skorży odeszli ci, którzy nie mieścili się w składzie - Luis Henriquez, Vojo Ubiparip i Arnaud Djoum. Skład wzmocnili doświadczeni ligowcy - Marcin Robak i Dariusz Dudka. Ci piłkarze mogą wnieść nową jakość, ale bilans liczbowy wychodzi na niekorzyść. - Kadra Lecha powinna być szeroka, ale też zgodna z potrzebami i możliwościami klubu. Już teraz Skorża będzie musiał wprowadzić do drużyny dwóch piłkarzy. To nie jest mało, bo czasu jest niewiele. Zbyt dużo ruchów transferowych też destabilizuje skład, który przecież wywalczył mistrzostwo Polski. Trzeba tym chłopakom zaufać - twierdzi w rozmowie z Interią Bartosz Bosacki, były kapitan Lecha. Wojtala: - Na razie ściągnięto graczy z ligowego podwórka. Trzeba poczekać, co się wydarzy w najbliższym miesiącu. Wzmocnienia są potrzebne w każdej formacji. Problemem Lecha może być duże obciążenie już na początku sezonu. Wielu piłkarzy - szczególnie młodych, którzy pojechali na zgrupowanie reprezentacji - w zasadzie nie miało urlopów. Już pod koniec lipca poznaniacy mogą rozegrać pięć spotkań w ciągu dwóch tygodni. Do tego potrzebna jest szeroka i wypoczęta kadra. - Młodzi się szybciej regenerują, więc nie widziałbym tu problemu - uważa Wojtala. Inna sprawa, że jeśli mistrzowie Polski wyeliminują pierwszego rywala, w kolejnych rundach trafią na mocnych przeciwników. Mogą wylosować np. Celtic Glasgow, Steauę Bukareszt lub APOEL Nikozja. Bosacki: - Lech w tych eliminacjach trafi na mocne zespoły. Życzyłbym sobie, by zaszedł jak najdalej, ale realistycznie patrzę jak to wyglądało w poprzednich latach. Słabiutkie drużyny przecież eliminowały poznański zespół. Więc lepiej przejdźmy najbliższego rywala, a potem będziemy się zastanawiać. - Największe pole do popisu działacze mają w przedniej formacji. W zasadzie jedynym klasycznym napastnikiem jest Marcin Robak. Dochodzi Dawid Kownacki, który może grać na różnych pozycjach. Przynajmniej jeszcze jednego snajpera trzeba sprowadzić - dodaje Wojtala. Mocniejsza siła ognia jest kluczowa, by tym razem lepiej wypaść w Europie. W poprzednim sezonie Lech się bowiem skompromitował - przegrał dwumecz z islandzkim Stjarnan. Rok wcześniej wcale nie było lepiej, bo pogromcą drużyny z Poznania okazał się litewski Żalgiris Wilno. Za beznadziejną postawę w rozgrywkach europejskich posadą zapłacił Mariusz Rumak. Zespół przejął Skorża, który w bardzo dobrym stylu wygrał ligę. - Pierwszy krok, jaki postawili działacz, to byli piłkarze w sztabie szkoleniowym - uważa Bosacki. - Na takich ludzi jak Dariusz Żuraw czy Tomasz Rząsa postawił trener Maciej Skorża. U Mariusza Rumaka właśnie tego brakowało, a sztab też musi budzić respekt. Szczególnie gdy w drużynie jest tylu młodych graczy. Pytanie tylko czy polityka transferowa Lecha jest wystarczająca? - Lech w końcu wraca na odpowiednie tory. Po 2010 roku wciąż powinien być w czołówce i regularnie występować w pucharach. Z różnych względów tak się nie stało, ale teraz może być inaczej. Tacy gracze jak Darek Dudka i Marcin Robak wsparci młodzieżą dają gwarancję rozsądnej budowy zespołu - twierdzi Bosacki.Łukasz Szpyrka