<a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Ekstraklasa: wyniki, terminarz, strzelcy, gole</a> Pierwszy w tabeli Ekstraklasy Lech ma tylko trzy punkty przewagi nad szóstą Wisłą Kraków - stawka piątkowego meczu jest więc spora. Oba zespoły muszą się pogodzić z brakiem kilku piłkarzy. W Lechu zabraknie kontuzjowanych: Nikoli Vujadinovicia i Mario Szituma, po czerwonej kartce w meczu rezerw nie może grać Vernon de Marco, a niepewny jest też występ Rafała Janickiego, a bardziej niż wątpliwy - Nickiego Bille. - Jesteśmy dobrze przygotowani, cały tydzień poświęciliśmy na zajęcia taktyczne, wyrobienie pewnych automatyzmów oraz odpowiednią regenerację przed spotkaniem z Wisłą. Wracają do kadry Niklas Barkroeth i Jasmin Burić, zobaczymy czy Janicki pomoże od początku meczu czy usiądzie na ławce. Na razie nie jest w optymalnym stanie. Mamy jeszcze trening w czwartek, w piątek rano, a później pojedziemy do hotelu i podejmę decyzję co do składu - mówi Nenad Bjelica. Wątpliwość dotyczy głównie lewej strony pomocy - kto zastąpi kontuzjowanego Szituma, który w tym roku już nie zagra. Opcje są trzy: Bjelica może przesunąć tam Darko Jevticia (wówczas jego miejsca na "dziesiątce" zajmie Radosław Majewski), wystawić słabego w ostatnim czasie Mihaia Raduta bądź też dać szansę młodemu Kamilowi Jóźwiakowi. Ten ostatni wariant jest najmniej realny, bo młodzieżowy reprezentant Polski wciąż nie przedłużył umowy z Lechem. Chorwat zaś nie ukrywa, że od tego zależy jego gra w Ekstraklasie. - Nic się nie zmieniło w ostatnich tygodniach, ale może zmieni się w następnym - mówi Bjelica. Lech w tym sezonie stracił już sześć punktów, bo tracił gole w ostatnim kwadransie meczu. Tak było w starciach z Zagłębiem Lubin (1-1), Jagiellonią Białystok (1-1) i ostatnio z Lechią (3-3). - Może to jest efekt braku koncentracji? Nie wiem. Każde z tych spotkań mogliśmy rozstrzygnąć wcześniej, z Zagłębiem i Jagiellonią mieliśmy szanse na 2-0, a w Gdańsku była okazja na 4-3. Z Zagłębiem zadecydował jeden indywidualny błąd (Vujadinovicia - red.). Widzę też jednak pozytywy, bo w poprzednim sezonie z Zagłębiem w Poznaniu przegraliśmy, podobnie jak w Białymstoku i Gdańsku. To mały plus - uważa Bjelica. - Taka już jest piłka, czasem mamy taki problem, jaki mają inne drużyny. Wczoraj był mecz Tottenhamu z West Hamem (w Pucharze Ligi - red.), Tottenham prowadził 2-0, a przegrał 2-3. Trzeba być skoncentrowanym przez całe 90 minut. Jeśli zachowamy koncentrację od pierwszej do ostatniej minuty, tak jak to było przeciwko Legii, to jestem spokojny o to, że możemy wygrać każdy mecz - dodaje trener Lecha. Bjelica odniósł się także do słów wypowiedzianych kilka godzin wcześniej przez Kiko Ramireza. Hiszpan mówił, że Lech jest najgroźniejszy w pierwszych 30 minutach meczu - wtedy rywalom jest najtrudniej. - Nie wiem, czy tak się dzieje. Zawsze chcemy wygrać spotkanie, a zdarza się, że tak się dzieje, gdy trafiamy w pierwszych 15 minutach, a czasem przegrywamy, gdy tracimy bramkę w ostatnich piętnastu - odpowiada Bjelica, który Wisłę bardzo szanuje, choć jeszcze z nią nie przegrał. Odkąd prowadzi Lecha zaliczył dwa zwycięstwa i trzy remisy - w Ekstraklasie i Pucharze Polski.- To bardzo dobra drużyna, mają dużo Hiszpanów, potrafią utrzymać się przy piłce. Carlitos jest w świetnej formie, do tego dobry trener i kilku nowych zawodników. Myślę, że będą bardzo zmotywowani, tak jak zawsze byli przeciwko nam. Znamy ich mocne punkty, ale musimy sami być perfekcyjni na boisku - kończy Bjelica. Początek piątkowego meczu w Poznaniu - o godz. 20.30. Andrzej Grupa