<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/lech-poznan-arka-gdynia,5888" target="_blank">Kliknij, by przejść do zapisu relacji na żywo z meczu Lech Poznań - Arka Gdynia</a> <a href="https://m.interia.pl/na-zywo/relacja/lech-poznan-arka-gdynia,id,5888" target="_blank">Zapis relacji na żywo na urządzenia mobilne z meczu Lech - Arka</a> Ostatnie spotkanie w tym roku na stadionie w Poznaniu było niezłe, choć mocno zaskakujące. Lech miał wielką ochotę z przytupem zakończyć rok - zwycięstwo pozwoliłoby mu zachować kontakt z czołówką. Arka wydostała się ostatnio ze strefy spadkowej, wygrała dwa mecze z rzędu, ale w Poznaniu nikt nie stawiał jej w roli faworyta. O mały włos nie przedłużyłaby tej serii, choć przez ponad godzinę grała w osłabieniu. Lech od początku był zespołem dominującym. Nie miał wielu okazji bramkowych, ale mógł spokojnie prowadzić 1-0. Już w trzeciej minucie akcję gospodarzy świetnym wybiciem rozpoczął Mickey van der Hart, Kamil Jóźwiak podciągnął piłkę w pole karne i zagrał do Darko Jevticia. Szwajcar jednak źle przyjął futbolówkę, a jego strzał w drugie tempo został zablokowany. Pięć minut później Jóźwiak przymierzył z lewej strony bramki, ale Pavels Steinbors znakomicie wybił piłkę poza boisko. Mecz od początku był ostry - w pierwszych 20 minutach sędzia Krzysztof Jakubik pokazał cztery żółte kartki, choć nie zawsze w tych momentach, gdy trzeba było. W 25. minucie wyciągnął za to z kieszonki czerwony kartonik - zobaczył go Damian Zbozień, który powalił przed polem karnym szybszego od siebie Tymoteusza Puchacza. Grająca w dziesiątkę Arka skupiła się już na obronie, ale czyniła to na tyle dobrze, że Lech miał ogromne problemy z dochodzeniem do czystych pozycji. Dopiero w 39. minucie Puchacz z lewej strony boiska idealnie dograł przed bramkę, Gytkjaer uderzył bez przyjęcia, ale Łotysz znów był na posterunku. I gdy wydawało się, że oba zespoły będą już mogły udać się do szatni, Arka zadała zaskakujący cios. W doliczonym czasie Mateusz Młyński po raz kolejny ograł Wołodymyra Kostewycza, zagrał w pole karne, a Fabian Serrarens wbiegł przed Djordje Crnomarkovicia i lekkim strzałem pokonał van der Harta. Holender zdołał odbić piłkę w okolicy linii bramkowej, ale trafił w nogę Macieja Jankowskiego.