Lech zmarnował olbrzymią szansę, bo mógł awansować na drugą pozycję. Tymczasem po pierwszej połowie zupełnie nie zasługiwał na wygraną, to rywale ze Szczecina byli lepszym zespołem. - W pierwszej części dominowaliśmy, mieliśmy dobre okazje. Później Lech był lepszy. Daliśmy z siebie wszystko, wszystko wycisnęliśmy i myślę, że ten poziom, który pokazaliśmy, to jest to, na co nas stać - oceniał po spotkaniu trener "Portowców" Kosta Runjaić. - Gdybyśmy strzelili bramkę, byłby to jeszcze pozytywny impuls, bo chwilowo nam tych goli brakuje. Brakowało już w niedzielę w meczu z Lechią, gdy byliśmy drużyną lepszą i graliśmy prawie cały czas na jedną bramkę. Na pewno mecz w Poznaniu nie był nudny, jedni i drudzy chcieli wygrać, niczego sobie nie sprezentowały - dodawał szkoleniowiec gości. Podobnie zresztą uważał trener Lecha Dariusz Żuraw, który szybko pogodził się z podziałem punktów. - Mecz na remis, w którym nie było wielu sytuacji stworzonych przez obie drużyny. Spodziewaliśmy się czegoś więcej po naszym ostatnim zwycięstwie, ale już przed tym spotkaniem mówiłem, że to będzie zupełnie inny mecz niż poprzedni z Pogonią, gdy wygraliśmy 4-0. Dziś Pogoń była dobrze zorganizowana w defensywie, mieliśmy trochę problemów z jej sforsowaniem i wykreowaniem okazji - mówił Żuraw. W jego drużynie, zdaniem szkoleniowca, brakowało płynności gry. W Lechu dość często miało dochodzić do rotacji obu skrzydłowych i ofensywnego pomocnika: Dani Ramirez, Filip Marchwiński i Kamil Jóźwiak zamieniali się pozycjami. Chcieli w ten sposób zwieść graczy Pogoni. - Taki był plan, by zaskoczyć linię defensywną przeciwnika, ale generalnie za wolno graliśmy piłką. Zachwiana była płynność gry, a to powodowało, że rywal miał sporo czasu aby się ustawić. W efekcie nie tworzyliśmy okazji - analizował Żuraw.