W 83 minucie poniedziałkowego meczu, przy stanie 2-0 dla Lecha, w polu karnym gości Wójcikiego próbował powstrzymać Wołąkiewicz. Według Raczkowskiego, kapitan poznańskiej drużyny uczynił to w sposób nieprzepisowy i podyktował rzut karny dla bydgoszczan, a Wołąkiewicza ukarał czerwoną kartką. Zawisza zdobył kontaktowego gola i ostatecznie spotkanie zakończyło się zwycięstwem wicelidera 2-1. Po zakończeniu pojedynku sztab szkoleniowy Lecha nie krył oburzenia. - Moi chłopacy zupełnie nie wiedzą co się stało. Jest rozgoryczenie, ale wierzę, że to tylko scementuje zespół - mówił szkoleniowiec Mariusz Rumak na pomeczowej konferencji. Jeszcze we wtorek klub zamierza wysłać odwołanie do Komisji Ligi. - Są w meczach sytuacje sporne, gdzie czasami trudno przyznać komuś rację. Według nas, akurat to zdarzenie było wyjątkowo klarowane, a jego ocena przez arbitra była bardzo dla nas krzywdząca. Takie są opinie z wielu stron. Mamy 48 godzin na złożenie odwołania, ale jeszcze dziś wyślemy je do Komisji Ligi - powiedział kierownik drużyny Darusz Motała. Komisja Ligi odwołaniem Lecha zajmie się w najbliższy czwartek. W tym feralnym dla poznańskiego zespołu momencie spotkania, protestujący bramkarz Krzysztof Kotorowski w ferworze odepchnął arbitra, za co został ukarany żółtą kartką. Było to dla niego już czwarte takie upomnienie w tym sezonie, co w przypadku pozycji golkipera, jest to sytuacja dość wyjątkowa. Klub jednak nie będzie się odwoływał od kartki Kotorowskiego, a to oznacza, że na pewno nie wystąpi on w kolejnym meczu przeciwko Górnikowi Zabrze, zaplanowanym na sobotę.