Mecz pod względem szybkości, agresywności i zaangażowania przewyższa polską ligę. W I połowie Lech miał trochę więcej z gry, ale agresja Arki i kontry były imponujące. Zatem 1:1 do przerwy nikogo nie krzywdziło. Bohaterem meczu eks-lechita Zbigniew "Zaki" Zakrzewski, którego gole dały wygraną Arce. Najpierw po akcji dwóch szybkich podań na linii Bandrowski - Stilić prostopadła piłka tego drugiego otworzyła drogę do bramki Robertowi Lewandowskiemu, a ten jak na asa ataku przystało poczekał, aż bramkarz siądzie i posłał piłkę w prawy róg. Wydawało się, że po tym golu faworyzowanemu "Kolejorzowi" będzie się grało jak z nut. I tak by pewnie było, gdyby nie to, że w prostej sytuacji Henriquez stracił piłkę. Popędził za nią Bartosz Karwan i zacentrował na pierwszy słupek. Tam z kolei Bartosz Bosacki nie nadążył za niedawnym kolegą klubowym - Zbigniewem Zakrzewskim, który w pełnym biegu głową posłał piłkę w krótki róg. Później lepsze wrażenie sprawiali goście, ale Murawski miał pecha - trafił w słupek. Na drugą połowę Franciszek Smuda posłał Sławomira Peszkę, który zastąpił bezbarwnego Injacia. I wydawało się, że Lech zrobi swoje, bo częściej zapuszczał się pod bramkę Arki, zamykał ją we własnym polu karnym. Tymczasem szybki wypad gdynian dał im gola! Prawą stroną popędził Ława, przerzucił na lewo do Wachowicza, który nie wiadomo, czy strzelił, czy podał. Grunt, że piłka trafiła pod nogi Zakrzewskiego. Ten jej nie skleił! Ale i tak Arboleda zamiast wybijać futbolówkę zaczął ją zasłaniać, choć zmierzała do bramki. Na to nacisnął obrońcę "Zaki" i tak padł gol na 2:1! Arka zasłużyła na tą wygraną. Była świetnie ustawiona w środku pola, stosowała pressing. A jej kontry okazały się zabójcze. Lech ma dobry skład, dobrego trenera, świetnych kibiców, a w czterech kolejkach poległ już dwa razy! Dlaczego? Brakuje mu charakteru zwycięzcy. Piłkarze z Poznania bez refleksji tracą gole, a pod bramką rywala zachowują się dosyć niemrawo. "Przegraliśmy, gdyż zagraliśmy za mało agresywnie, Arka przewyższała nas determinacją, wolą walki. Dziwnie ten mecz się nam układał, traciliśmy bramki w okresach gdy posiadaliśmy przewagę" - powiedział po meczu trener Lecha Franciszek Smuda. "Mieliśmy dziś dużo szczęścia, którego zabrakło nam w meczu z Jagiellonią. Mamy dobrą passę i trzeba zrobić wszystko by ją podtrzymać" - stwierdził po spotkaniu szkoleniowiec Arki Czesław Michniewicz. Arka Gdynia - Lech Poznań 2:1 (1:1) Bramki: 0:1 Lewandowski (23. z podania Stilicia), 1:1 Zakrzewski (33. głową z podania Karwana), 2:1 Zakrzewski (69. z podania Wachowicza). Arka Gdynia: Norbert Witkowski - Tomasz Sokołowski, Dariusz Żuraw, Michał Łabędzki, Łukasz Kowalski - Bartosz Karwan, Krzysztof Przytuła, Dariusz Ulanowski, Bartosz Ława (78. Marcin Pietroń) - Marcin Wachowicz (88. Damian Nawrocik), Zbigniew Zakrzewski. Lech Poznań: Krzysztof Kotorowski - Grzegorz Wojtkowiak, Bartosz Bosacki, Manuel Arboleda, Luis Henriquez (73. Piotr Reiss) - Dimitrije Injac (46. Sławomir Peszko), Rafał Murawski, Semir Stilić, Tomasz Bandrowski - Robert Lewandowski, Hernan Rengifo. Żółta kartka - Arka Gdynia: Damian Nawrocik, Zbigniew Zakrzewski. Sędzia: Grzegorz Gilewski (Radom). Widzów 10 000. *** Zobacz minutowy zapis spotkania