Teraz podopiecznych trenera Jacka Zielińskiego czekają dwa dni wolnego. Już w najbliższy wtorek natomiast poznaniacy udadzą się na dziesięciodniowe zgrupowanie do Niemiec. W sobotnim spotkaniu poznański szkoleniowiec miał do dyspozycji wszystkich swoich zawodników - z reprezentantami włącznie. Z powodu wcześniejszych kontuzji wystąpić nie mogli tylko Luis Henriquez (stłuczenie mięśnia dwugłowego) oraz Anderson Cueto (kontuzja mięśnia czworogłowego uda). Oba zespoły sobotnie spotkanie rozpoczęły z dużym animuszem. Sporo było ładnych podań i zagrań. Niestety nie zawsze były one celne. Od początku warunki dyktowali gospodarze. Czego efektem była ładna zespołowa akcja, którą pięknym i celnym strzałem wykończył Bośniak Semir Stilić. Później jeszcze groźnym uderzeniem popisał się także Sławomir Peszko. Lubinianie do głosu doszli pod koniec pierwszej części gry. Co ciekawe dwa razy po stałych fragmentach gry. Z lekkimi problemami strzały te wybronił jednak Grzegorz Kasprzik. Najlepszą okazję do wyrównania przyjezdni zmarnowali tuż przed końcem pierwszej połowy. Dokładnie w 39. minucie spotkania, gdy sytuacji sam na sam nie wykorzystał Wojciech Kędziora. Po przerwie obaj szkoleniowcy mocno rotowali składem. Dając szansę wszystkim swoim zawodnikom. Lepiej drugą cześć meczu rozpoczęli gospodarze. Do siatki w 48. minucie trafił Bartosz Bosacki. Podwyższając wcześniejsze prowadzenie. Goście grali bardzo ambitnie i walecznie. W efekcie czego za sprawą byłego snajpera z Bułgarskiej - Iliana Micanskiego zdobyli kontaktowego gola (2:1). W końcówce pojedynku jednak po raz kolejny na listę strzelców wpisał się popularny "Bosy" . Wykorzystując dośrodkowanie ze stałego fragmentu gry oraz zamieszanie w polu karnym gości. Lech Poznań - Zagłębie Lubin 3:1 (1:0) Lech: Poznań: Kasprzik - Kikut, Bosacki, Arboleda, Djurdjević - Peszko, Bandrowski, Stilić, Wilk - Lewandowski, Rengifo Lech Poznań (II połowa): Kasprzik - Białożyt, Bosacki, Injac, Wilk - Machaj, Golik, Król, Szałek - Handzić, Mikołajczak. Łukasz Klin, Wronki