Skorża rozpoczął pracę z Lechem w poprzedni poniedziałek, a oficjalnie zadebiutuje w meczu ligowym w sobotę w Białymstoku. Na dzień dobry zadanie ma niełatwe. Dopiero w czwartek nowy szkoleniowiec spotkał na treningu wszystkich piłkarzy, bo znaczna część wcześniej była na zgrupowaniach kilku reprezentacji. Na dodatek z kontuzją wrócił Kasper Hamalainen - uraz odniesiony podczas rozgrzewki przed spotkaniem z Wyspami Owczymi prawdopodobnie wykluczy Fina z wyjazdu do Białegostoku. Z Jagiellonią nie zagrają też kontuzjowani: Kebba Ceesay, Karol Linetty, Luis Henriquez, chory Jasmin Burić i pauzujący za kartki Tomasz Kędziora. Na szczęście dla "Kolejorza" z zespołem trenują już Hubert Wołąkiewicz oraz Łukasz Trałka. Problemy kadrowe to jedna rzecz, drugą jest kiepska forma Lecha w tym sezonie. - Lech jest teraz jak bolid Formuły 1, ale trochę rozregulowany. Potrzebuje podkręcenia pewnych parametrów, usprawnienia niektórych systemów. Nie mówię, że w tej rundzie wszystko będzie już dobrze wyglądało, ale w pewnych okresach drużyna zaprezentuje się solidnie. To co mnie najbardziej niepokoi, to brak utrzymania dyscypliny taktycznej przez cały mecz. - Według mnie piłkarz ma bardzo proste zadanie w czasie meczu: dać z siebie wszystko w kwestii mentalnej i fizycznej oraz utrzymać dyscyplinę taktyczną przez 90 minut. To jest podstawa, prosta sprawa. Jeśli Lech to zrobi w lidze, ograniczamy wpływ przypadku do mniej więcej pięciu procent, a my kontrolujemy spotkanie i możemy pokazać niemałe umiejętności, które ci zawodnicy mają. To powinno spowodować, że nie będzie sytuacji, w których Lech przestaje panować nad sytuacją na boisku. Tak doświadczona drużyna nie może sobie na to pozwalać - twierdzi Skorża. Były trener Amiki, Groclinu Dyskobolii, Wisły czy Legii przejął Lecha rozbitego mentalnie po kompromitacji w Lidze Europejskiej i kilku słabszych spotkaniach w ekstraklasie. Skorża nie gwarantuje, że wszystko od razu się zmieni. - Czysto teoretyzując, jakby każdy profesjonalny trener odpowiedział, to po dwóch okresach przygotowawczych można powiedzieć, że drużyna gra według pewnej filozofii nawet w detalach. O ile oczywiście jest dopływ odpowiednich zawodników, a takie ustalenia mam z klubem. Nie wyobrażam sobie, by w miarę szybko gra nie wyglądała solidnie. Po jednym treningu z całą drużyną nie złożę jednak żadnych deklaracji, bo to trochę karkołomne zadanie. Mamy teraz blok spotkań aż do kolejnej przerwy reprezentacyjnej i wówczas moja wiedza o drużynie powinna być na tyle duża, bym mógł powiedzieć coś więcej - opowiada trener Lecha. Skorża zapowiedział, że tej jesieni szansę dostanie od niego każdy piłkarz znajdujący się w kadrze. Zaledwie 10 dni z zespołem wystarczyło na pewne spostrzeżenia, które optymizmem nie napawają. - Niektórzy zawodnicy w pierwszych dniach brylowali na treningach, wyglądali świetnie, a gdy ze zgrupowań reprezentacji wrócili ci z podstawowego składu, to ich entuzjazm przygasł. Ta rzecz mnie zaniepokoiła i mocno zastanowiła. Na pewno ci zawodnicy nieco stracili w moich oczach, a miałem już pomysł: o, tego wystawię, niech walczy. Muszę poznać mechanizm, dlaczego tak się dzieje. Mentalność piłkarza bywa kwestią skomplikowaną, a moim zadaniem jest sprawienie, by każdy z nich czuł się pewnie na boisku i potrafił dać to, co ma najlepsze. - Zaskakuje mnie o tyle, że na tym poziomie piłkarz musi już być pewny siebie. Zwłaszcza, jeśli ktoś chce grać w Lechu, bo tu trzeba umieć radzić sobie z presją, z konkurencją. W pewnym sensie te elementy można wypracować, ale zasadniczo jednak jest to cecha, którą się ma albo nie. W tym sensie dobór piłkarzy do takiego klubu jak Lech jest sprawą bardzo ważną - kończy Skorża. Autor: Andrzej Grupa