Ekstraklasa: wyniki, tabela, strzelcy, terminarz! - Wydaje mi się, że wygraliśmy zasłużenie. Chcieliśmy tego zwycięstwa od pierwszej minuty i dlatego trzy punkty zostają w Poznaniu - mówił Makuszewski, który do Lecha trafił przed tym sezonem. Wiosną występował w portugalskiej Vitorii Setubal, z którą też nie mógł wygrać ligowego spotkania. Kilka remisów, znacznie więcej porażek - do piątku do tego bilansu idealnie dopasowywały się wyniki Lecha. Ostatnie ligowe starcie Makuszewski wygrał jeszcze jako zawodnik gdańskiej Lechii - 12 grudnia ubiegłego roku 2-0 z Wisłą Kraków, gdy strzelił nawet gola. - Nie udawało nam się wygrywać, ale nastąpiło już przełamanie. Pierwsza bramka dała nam pewności siebie i kontrolowaliśmy mecz do samego końca - stwierdził. - Skupialiśmy się na rywalizacji w Pucharze Polski, skupiamy się też na lidze. Nie ma rozgrywek ważniejszych, chcemy postarać się wygrać puchar, ale też być w czubie Ekstraklasy. Ten klub ma wielkie ambicje. Dzisiaj staraliśmy się być cierpliwi, graliśmy spokojnie i czekaliśmy na sytuację bramkową, bo wiedzieliśmy, że ona będzie. Cierpliwość i wiara, że strzelimy gola. Dziś zagrał Janek Bednarek, zdobył bramkę i pokazał, jak wyrównaną mamy kadrę. Każdy daje sygnał, że może pomóc - opowiadał Makuszewski. Pomocnik Lecha nie obraża się na kibiców, którzy także w piątek gwizdali na piłkarzy i dość mocno oceniali postawę piłkarzy. - Każdy ma prawo do swojej opinii, przychodzi, wymaga. Nie gramy w piłkę od wczoraj, różne były już wzloty i upadki. Nasz klub jest taki, że po prostu musi wygrywać, kibice chcą tego i czasem bywają wybredni, gdy gra im się nie podoba. Koniec końców, dziś wychodzą ze stadionu uśmiechnięci - powiedział Makuszewski. Czy dwa zwycięstwa i pięć strzelonych bramek w odstępie trzech dni oznaczają, że kryzys Lecha już się skończył? - Poprzednie spotkania w naszym wykonaniu to brak szczęścia i zdobytej pierwszej bramki, która tak bardzo była nam potrzebna. Teraz patrzymy tylko na każdy kolejny mecz, nic dalej - dodał piłkarz Lecha. Andrzej Grupa