- Przygotowania na ostatnim obozie zaczęło 23 zdrowych piłkarzy i 23 zdrowych trenuje po powrocie. Może jedynym wyjątkiem jest Paulus Arajuuri, który ma bóle w kolanie i do zajęć powróci dopiero we wtorek. Przeciwko Śląskowi nie zagra, bo nie ma sensu stosowanie jakichś blokad - mówi trener Lecha Mariusz Rumak. W zespole z Poznania przez ostatnie dwa miesiące zmieniło się niewiele. Z drużyną pożegnali się tylko Rafał Murawski i Bartosz Ślusarski, aczkolwiek były to pożegnania nieplanowane, bo będące efektem konfliktu z asystentem Rumaka podczas pierwszego obozu. Nowym graczem Lecha został fiński stoper Arajuuri, do pierwszego zespołu przesunięto też pomocnika Szymona Zgardę. Kontuzjowani pozostają Jasmin Burić, Kebba Ceesay i Vojo Ubiparip, ale ten pierwszy być może pod koniec marca wznowi normalne treningi. Rumak przyznaje, że niepowodzenia zespołu w dwóch ostatnich edycjach Ligi Europejskiej zmusiły go do zmiany systemu przygotowań - i to już tego zimowego. - Po wpadkach w pucharach nie przechodziłem z tym do porządku dziennego, ale szukałem błędów, bo te były. Zmieniliśmy więc strategię, teraz zimowa praca była cięższa, mocniejsza, w nieco innym wymiarze intensywności. Latem chcemy za to pracować mniej, mieć krótszą przerwę urlopową i wejść w sezon z tym samym nastawieniem i formą, w jakiej kończyliśmy poprzedni. Plan zrealizowaliśmy, jedynym problemem były dwa dni podczas obozu w Jarocinie, gdy w całej Wielkopolsce zrobiło się lodowisko - uważa Rumak. Podczas zgrupowania w Hiszpanii wyklarowała się podstawowa jedenastka, w której wątpliwość może być jedna - czy w ataku wystąpi Łukasz Teodorczyk. Napastnik reprezentacji Polski miał drobne problemy zdrowotne, opuścił dwa mecze kontrolne. Wtedy w ataku występował Kasper Haemaelaeinen i radził sobie dobrze. Jeśli Fin wystąpi w niedzielę od pierwszej minuty, to za jego plecami biegać będzie Daylon Claasen. Jeśli Rumak postawi na Teodorczyka, to cofnięty zostanie Haemaelaeinen, a Claasen raczej zostanie rezerwowym. Na bokach pomocy powinni wystąpić bowiem: Gergo Lovrencsics oraz wracający do niezłej formy Szymon Pawłowski. - Rzadko zdarza się, bym na trzy, cztery dni przed meczem znał skład, a tak jest teraz. Ten skład budował się przez cały okres przygotowawczy - mówi Rumak. W sparingach z mocnymi zespołami rosyjskimi - Lokomotiwem Moskwa czy FK Krasnodar - Lech grał odważnie, starał się przejmować inicjatywę. Taki styl ma też pokazywać w lidze. - Chciałbym, aby mój zespół pokazywał piłkę, jaką chcą oglądać kibice. Oni wymagają atakowania, wysokich odbiorów piłki, strzelania bramek. Dla nich lepiej jak jest 4-2 niż 1-0. Tak graliśmy w meczach kontrolnych, tak trenowaliśmy i takiego Lecha chcę widzieć w nowej rundzie - mówi trener "Kolejorza". O Śląsku nie mówi zbyt wiele: -Widzę go jako niebezpieczny zespół, z doświadczonymi piłkarzami, który ma aspiracje awansu do czołowej ósemki. Trener Śląska Stanislav Levy ma kilka problemów kadrowych. Za żółte kartki pauzować musi Dalibor Stevanović, który zresztą ledwo co wznowił treningi po kontuzji. Urazy wykluczają grę Tomasza Hołoty i Mariusza Pawelca, a do piątku w klubie wciąż nie było certyfikatu Flavio Paixao. - Lech wydaje się być faworytem tego pojedynku, ale moi podopieczni bardzo dobrze przepracowali okres przygotowawczy. Czeka nas ciężkie starcie, ale do Poznania jedziemy po punkty. Poznaniacy zmienili nieco swój styl gry, mogą być groźniejszą drużyną, niż pół roku temu. Zrobimy jednak wszystko, aby sprawić kibicom miłą niespodziankę - mówił przed spotkaniem Stanislav Levy. Wrocławski klub będzie w Poznaniu dopingować 1,5 tys. kibiców. Mecz Lecha ze Śląskiem rozpocznie się o godz. 18. Wreszcie piłkarzom nie powinna przeszkadzać murawa - ta została bowiem w grudniu wymieniona. Trener Rumak podchodzi jednak do tej kwestii dość ostrożnie. - Czy trenowaliśmy na niej? Trenowaliśmy to trochę za duże słowo, bo byliśmy, ale mieliśmy tylko rozruch na boku. Wygląda lepiej niż wtedy, gdy kończyliśmy rozgrywki, ale więcej okaże się po spotkaniu ze Śląskiem. Wiadomo , że zimą trawa się trudniej ukorzenia. Oby jak najdłużej byłą dobra, bo chcemy grać w piłkę, a nie ją tylko kopać - kończy trener wicemistrzów Polski. Andrzej Grupa