Henriquez to podstawowy obrońca reprezentacji Panamy - każdy jego wyjazd za ocean na mecz swojej reprezentacji wywołuje u kolejnych trenerów Lecha prawdziwy ból głowy. Tak jest i teraz w przypadku trenera Mariusza Rumaka. Henriquez jeszcze w nocy z wtorku na środę polskiego czasu rozegrał 90 minut w meczu eliminacji mistrzostw świata w Hawanie z Kubą. Panama zremisowała 1-1 i awansowała do kolejnego, ostatniego już etapu rozgrywek. Zagra w nim sześć zespołów, trzy najlepsze polecą w 2014 roku do Brazylii, a czwarty zagra baraż - prawdopodobnie z Nową Zelandią. Panama ma spore szanse nawet na bezpośredni awans, bo poza jej zasięgiem wydają się być tylko Stany Zjednoczone i Meksyk, a już Kostaryka, Honduras czy Jamajka - niekoniecznie. Henriquez tylko raz nie wystąpił w podstawowym składzie Lecha - w Bełchatowie wszedł dopiero w samej końcówce. Wtedy też nie przygotowywał się z drużyną, bo występował w swojej reprezentacji na drugiej półkuli. Różnica jest jednak dość istotna - Lech zmagał się z GKS w poniedziałek, piłkarz miał więc trzy dni na aklimatyzację. Teraz Lech gra w piątek, choć chciał przełożyć mecz z Zagłębiem na inny dzień. Na to nie zgodziła się Ekstraklasa SA - argumentowała, że takiej zmiany Lech powinien domagać się miesiąc wcześniej. Tyle że wtedy powołania dla Henriqueza jeszcze nie było. Piłkarz do Polski dotrze w dniu meczu. Nie znalazł się więc w 18-osobowej kadrze "Kolejorza", która dziś wyjechała na przedmeczowe zgrupowanie. Być może dołączy do niej w dniu meczu, ale raczej na boisku się nie pokaże. Dlaczego? Choćby dlatego, że nie uczestniczył dziś w analizie gry Zagłębia, która trwała godzinę i była przeznaczona dla wszystkich zawodników. Reszta kadrowiczów już do Poznania zdążyła wrócić. - Nie wykluczam, że Luis znajdzie się w kadrze meczowej, ale decyzję zostawiam na jutro. Możliwe, że nie będzie jeszcze odczuwał jet laga (zespół nagłej zmiany strefy czasowej - red.). My z tego sposobu korzystaliśmy przy dalekich meczach pucharowych w Azji, lecieliśmy tam tuż przed spotkaniem. On jednak funkcjonował dłużej w innej strefie czasowej. Dlatego zostawiam sobie czas, by spojrzeć mu w oczy i zobaczyć, czy może nam pomóc - mówi trener Lecha Mariusz Rumak. Henriquez to ważna postać w drużynie, jedyny klasyczny lewy obrońca. - W razie czego na tej pozycji mogą zagrać Marcin Kamiński, Kuba Wilk czy Hubert Wołąkiewicz, który grał tam przeciwko Legii i sobie radził. Wszystkie warianty są ćwiczone, ale z odsłanianiem kart poczekajmy do piątku - dodaje Rumak. Do linii obronnej Lecha dołączy także Manuel Arboleda, który wyleczył już kontuzję jednego z mięśni. Kolejny dylemat z Henriquezem Rumak będzie miał za miesiąc. Piłkarz zapewne zostanie powołany na towarzyski mecz swojej reprezentacji i będzie chciał lecieć. Trudno mu się dziwić - w środę 14 listopada w Panama City rywalem Panamy będą mistrzowie świata i Europy Hiszpanie. A cztery dni później Lecha czeka najbardziej prestiżowy mecz rundy - podejmie wówczas warszawską Legię. Będzie to trzeciego dnia po powrocie Henriqueza do Polski, czyli wtedy, gdy jet lag dokucza najbardziej. Andrzej Grupa