Lech w starciu z mistrzem Azerbejdżanu wypadł bardzo blado - w tej mizerii wyróżnił się jednak Kotorowski. Już w trakcie dwóch godzin meczu trudno było mieć do niego zastrzeżenia - nawet gola przepuścił dopiero po dobitce, wcześniej wygrał pojedynek sam na sam. W pierwszej serii rzutów karnych odbił piłkę po strzale Petyra Złatinow. Po trzech seriach poznaniacy przegrywali jednak 1-2, a rozpoczynającego czwartą serię Jacka Kiełba omal nie zatrzymał Giorgi Lomaia. Gruziński bramkarz Interu miał już piłkę na rękach! Futbolówka trafiła jednak do siatki, a po chwili Kotorowski zastopował Dmitri Kruglova. I odtąd aż do jedenastej serii piłka po każdym strzale trafiała do siatki. Aż wreszcie do wykonania jedenastek zostali już tylko bramkarze - Kotorowski pokonał Lomaię, a po chwili sam zatrzymał uderzenie Gruzina. Wszystkie trzy strzały bramkarz Lecha odbijał rzucają się w swoją prawą stronę. Wcześniej za każdym razem tańczył jednak na linii bramkowej. - Chciałem wybić rywala z rytmu, spróbować czegoś innego - tłumaczył Kotor po meczu. Spodziewał się pan, że to strzały bramkarzy rozstrzygną o awansie? - Nie, myślałem że to się wcześniej rozstrzygnie. Współczuję bramkarzowi Interu, ale w historii już nie tacy jak on nie strzelali. Trenuje pan strzelanie karnych? - Czasami, ale bardzo rzadko. Dla zabawy, jak się o coś z chłopakami założę. Głownie jednak je bronię. W meczu z Interem sporo było tych karnych, aż 11 serii? - Obliczałem te karne, gdy nadeszła moja kolej, to wierzyłem w to, że najpierw strzelę, a później obronię. Koledzy pokazywali, że teraz moja kolej? Spokojnie, wiedziałem o tym, umiem liczyć. Najpierw musiałem trochę odejść na bok, sędzia mnie poganiał. Dziennikarze nie spodziewali, że mecz rozstrzygnie się w rzutach karnych. Wy również? - Nie przypuszczaliśmy, żaden z nas, że będzie tak ciężko przejść tych Azerów przy Bułgarskiej. Dobrze zagraliśmy tylko przez pierwsze 15, 20 minut. Mieliśmy kilka sytuacji, gdyby coś wpadło, to byłoby po meczu. A tak trzeba było walczyć do końca. Aż do karnych. - No właśnie. Wtedy obroniłem pierwszego i mówię sobie, że dobrze idzie, jest z górki. Wcześniej powiedziałem kolegom, że dwa w tej piątce obronię. Niestety, to nie wystarczyło i musieliśmy strzelać dalej. Miał pan pomysł na swój strzał? - Pomysł miałem, nie gram w piłkę od dwóch lat. Jak się strzela czasem po treningu, to też trzeba mieć pomysł. Rozmawiał i notował Andrzej Grupa