Mistrz Słowacji wygrał na Letnej 2-0 i rewanż powinien być dla niego formalnością. Pavel Hapal - były piłkarz Bayeru Leverkusen i Tenerife CD, dowiódł, że Spartę można ograć na jej terenie, tylko trzeba grać odważnie, być w formie, a nie symulować gry i narzekać na brak jednego, czy drugiego piłkarza. Z zaciekawieniem oglądałem ten mecz i zaskoczyło mnie to, że ani na moment mistrz Słowacji nie stracił kontroli nad spotkaniem - wygrał zdecydowanie, a mógł jeszcze wyżej! Transfery, głupcze W momencie gdy Lech szedł na łatwiznę i pozyskiwał z Arki Gdynia za ok. 300 tys. euro znanego na krajowym podwórku Joela Tshibambę, Żylina pozyskiwała za darmo z belgijskiego Westerlo 22-letniego Gambijczyka Momodou Ceesaya (wygasł mu kontrakt). Ceesay ma ciekawą historię - do Europy przybył w 2007 r., by trafić do młodzieżowej drużyny Grasshopper Zurich, rok później przeszedł do drużyny rezerw Chelsea Londyn, ale i tam nie zyskał uznania. W KVC Westerlo rozegrał 25 meczów i nie zdobył ani jednego gola, więc rozwiązali z nim kontrakt. Żaden polski klub nie zawiesiłby oka na piłkarzu o takim CV (chyba, że byłby jakiś obryw menedżerski), Słowacy zaufali jednak Gambijczykowi. Efekt? Ceesay ośmieszył obronę Sparty i bramkarza Jaromira Blażka strzelając gola z niczego! Z dosyć ostrego kąta technicznym strzałem w długi róg ulokował piłkę od słupka do siatki. Stałe fragmenty, głupcze Nie trzeba dodawać, że pewnie teraz Ceesay będzie wyceniany na znacznie wyżej, niż 400 tys. euro (za transfermarkt.de). Tym bardziej, że był bliski zdobycia gola na 2-0 po rajdzie przez pół boiska i piekielne mocnym strzale, który sprawił olbrzymie problemy Blażkowi. Bramka na 0-2 i tak padła, a była efektem dobrze wyćwiczonego i wykonanego stałego fragmentu gry, czego tak bardzo brakowało Lechowi. Wystarczyło dośrodkowanie z rzutu rożnego na pierwszy słupek, gdzie najwyżej skoczył Tomas Oravec i Blażek znowu był bez szans. Wytrenowanie takiego wariantu kornera do perfekcji oznaczało, że w miejscu gdzie piłka jest dośrodkowana wyskakuje aż trzech piłkarzy Żyliny i każdy z nich miał szanse na zdobycie gola! W ten sposób będziemy czekać w nieskończoność na polski zespół w Lidze Mistrzów, a Słowacy wprowadzą tam kolejny po Artmedii Petrżalce stosunkowo ubogi klub, który się dopero wzbogaci dzięki grze w LM. MSK Żylina ma budżet w wysokości 4 mln euro, a więc 16 mln zł, czyli zaledwie jedną trzecą z tego, czym dysponuje Lech. Wielu Polaków ze Zwardonia, Żywca i okolic będzie miało całkiem blisko do Ligi Mistrzów. Ze Zwardonia do Zyliny jest niespełna 60 km. Dobór trenerów, głupcze Do właścicieli i prezesów najbogatszych polskich klubów mam apel: dajcie sobie spokój z polską myślą szkoleniową. Za wyjątkiem dwóch, może trzech jej przedstawicieli, reszta jest do kitu! Jeśli chcecie wydawać miliony na piłkarzy, to nie żałujcie na zatrudnienie fachowca z zagranicy. Nawet takiego, jak Pavel Hapal. Dajcie mu czas i zaufanie, a zwróci się na pewno. Nie ma co udawać, że zjedliśmy wszystkie rozumy, bo rzeczywistość dowodzi, że jeśli już, to zjedliśmy, ale własny... Dyskutuj na blogu