Trener mistrza Polski mówił dalej. - Drugą połowę zaczęliśmy naprawdę dobrze. Stwarzamy sobie sytuacje, strzelamy bramkę. Niestety, w chwilę potem popełniamy błąd przy stałym fragmencie i tracimy kolejną bramkę. Później mieliśmy jeszcze sytuacje. Niestety, nie udało się ich wykorzystać Kownackiemu i Jevticiovi. Nie takiego wyniku tutaj się spodziewaliśmy - przyznaje trener "Kolejorza". - Najbardziej do porozmawiania mamy jednak o tym, jak podeszliśmy do spotkania. Jeśli bowiem uznajemy, że skoro rywal jest ostatni w tabeli i poprzedni mecz przegrał 0-5, a my wygraliśmy 5-2, to nie musimy się skoncentrować na 100 procent, to ktoś się tu w takich rachubach mocno pomylił - dodał. - I nie zna naszej ligi, opartej w dużej mierze na emocjach, gdzie na dobrej passie można zbudować reakcję łańcuchową. Zupełnie inne nastroje w drużynie "Górali". Po 22 kolejkach bielszczanie zamykali ligową tabelę. Po dzisiejszej wygranej awansowali na 14 lokatę, przed Wisłę i Górnika Zabrze. - Nikt się nie spodziewał, że w takim stylu i tak wysoko pokonamy mistrza Polski. Z drugiej strony nikt też nie myślał, że przed tygodniem tak wysoko przegramy z Lechią w Gdańsku. Bardzo potrzebne było nam to zwycięstwo, żeby się odbić w tabeli. Pokazaliśmy, że mamy zespół i charakter, szczególnie w trudnym momencie, kiedy Lech wyrównał na 1-1. Gramy dalej. Twardo stąpamy po ziemi i na pewno nie zachłyśniemy się jedną, efektowną wygraną - podkreśla Jakub Kowalski, skrzydłowy Podbeskidzia, który dzisiaj zdobył bramkę na 4-1 w 90. minucie. Michał Zichlarz, Bielsko-Biała