Urban zastąpił Macieja Skorżę w połowie października. Poprowadził "Kolejorza" w sześciu meczach, z których lechici wygrali cztery, a dwa zremisowali. Żadna inna drużyna nie zdobyła w tym okresie 14 punktów. Na dodatek żaden inny zespół nie stracił mniej goli od Lecha, a więcej strzeliły tylko zespoły Piasta Gliwice i Cracovii. Na dodatek mistrzowie Polski w tym czasie bardzo dobrze radzili sobie w Pucharze Polski (dwa zwycięstwa) i nieźle w Lidze Europy (zwyciestwo, remis i porażka). - Przychodząc do Lecha mówiłem, że potrzebna jest nam taka passa, jaką miały Pogoń czy Piast, bo wtedy możemy wyjść z tej trudnej sytuacji. Całe szczęście, że dziś możemy mówić o takiej passie i oby trwała do końca. Wiem jednak, że będzie coraz trudniej, bo to wszystkie spotkania się kumulują i sprawiają dodatkowe trudności - mówi trener Lecha. - Przychodząc do Lecha miałem do dyspozycji chyba wszystkich zawodników, nawet Marcin Robak z nami trenował, choć już nie zagrał. Zaczęliśmy rotować składem, ale to już chyba dla nikogo w Polsce nie jest zaskoczeniem - dodaje Urban. Trener Lecha widzi u niektórych piłkarzy dość duże zmęczenie, a to z kolei powoduje, że niektóre decyzje personalne podejmuje w dniu meczu. Tak jak choćby to, czy w środę przeciwko Wiśle od początku zagra Gergo Lovrencsics, mocno poobijany po spotkaniu z Lechią. Zabraknie natomiast Marcina Robaka oraz Kebby Ceesaya, który doznał w Gdańsku kontuzji. Można się spodziewać, że od początku nie zagra Szymon Pawłowski (grał cały mecz z Lechią), czasem na boisku znów podzielą się Łukasz Trałka i Abduz Aziz Tetteh, zaś Kasper Hamalainen spędzi na murawie maksymalnie godzinę. - Wydaje mi się, że piłkarze nie muszą mieć takiego apetytu, aby grać co trzy dni. Dla nich znacznie ważniejsze jest to, by grali w mikrocyklu tygodniowym. Jeśli taki Tomek Kędziora chciałby grać co trzy dni, to co ja mam powiedzieć Kebbie, który też tego chce? Przy tych rotacjach każdy z nich dostaje swoją szansę i chyba zdaje sobie sprawę, że trzeba ją wykorzystać. Bo jak nie, to ja nie widzę problemu: są tacy, którzy zagrają co trzy, cztery dni - twierdzi Urban. Gdyby mecz Lecha z Wisłą miał się odbyć miesiąc temu, faworytem byliby raczej goście z Krakowa. Teraz jednak prawie wszystko przemawia za "Kolejorzem" - ostatnie wyniki, dobra atmosfera, własny stadion. - Nie do końca Lech jest tym faworytem, choć zrobimy wszystko aby wygrać. "Nie do końca" dlatego, bo nie wiem jak zespół będzie wyglądał pod względem fizycznym. Wisła ma komfort grania co tydzień, a to zupełnie inna sprawa. Owszem, ma krótką ławkę, ale pierwsza jedenastka, a nawet 12. czy 13. zawodnik - to bardzo dobre nazwiska. Gra raz w tygodniu, unika kontuzji i dlatego jest tak trudna do pokonania. Stąd tak mało w jej dorobku porażek - uważa Urban. W marcu 2007 roku obecny trener Lecha prowadził rozmowy na temat przejścia tego klubu, ale ostatecznie nie porozumiał się z władzami Wisły. - Poszło o trzymiesięczny okes wypowiedzenia. Tylko dlatego nie zgodziłem się na propozycję Wisły. Oni mieli wtedy mocny skład, później Maciej Skorża zdobył z nimi dwa razy mistrzostwo. Odmówiłem, ale nie dlatego, że nie wierzyłem w swoje umiejętności, ale dlatego, że ta propozycja była brakiem szacunku do mojej osoby - mówi Urban, który kilka miesięcy później został szkoleniowcem Legii Warszawa. Mecz Lech - Wisła: w środę o godz. 20.30 Andrzej Grupa