W 1984 roku Lech po raz drugi z rzędu wygrał rywalizację w pierwszej lidze, ale myślał już przyszłościowo. Szukał zawodników w słabszych klubach, mających przed sobą przyszłość, ale jednocześnie obeznanych z ekstraklasą. W te założenia idealnie wpasowywali się obrońca Marek Chojnacki z ŁKS Łódź i napastnik Jan Urban z Zagłębia Sosnowiec. W 1984 roku ich kluby zajmowały miejsca nieco ponad strefą spadkową. - Odbyliśmy z Markiem jeden trening w Poznaniu, ale mieliśmy jeszcze roczne kontrakty, on z ŁKS, a ja z Zagłębiem. Kluby się wtedy nie dogadały - mówi teraz Jan Urban, nowy szkoleniowiec Lecha Poznań. Rok później sprawa transferu Urbana, wówczas już czołowego napastnika w lidze, wróciła. - Owszem, skończyłem kontrakt w Sosnowcu, ale wtedy, gdy ktoś kończył umowę, to nie mógł odejść bez niczego. Klub klubowi i tak musiał zapłacić. Ja już się dogadałem z Lechem, żona szukała mieszkania na os. Czecha, jeździłem samochodem na poznańskich rejestracjach. Miałem też trochę pieniędzy w innej walucie niż złotówki - śmieje się Urban. - Lech posiadał wtedy dużą siłę, chyba miałem zastąpić w nim Mirka Okońskiego. W to wszystko wmieszała się Legia i Jurek Kopa (wtedy trener Legii - red.), a to chyba wasz człowiek z Poznania. Trochę żeśmy się posprzeczali, powiedziałem, że jestem po słowie w Lechu i nie chcę iść do Legii. A on mnie postraszył, że nawet jak przejdę do Lecha, to i tak pójdę zaraz do Legii. Miał rację, bo Lech nie odraczał wtedy od wojska, a Legia - tak - opowiada szkoleniowiec mistrza Polski. Taki szantaż podziałał o tyle, że Urban nie trafił ostatecznie do "Kolejorza", ale do... Górnika Zabrze. - Bo Górnik to klub górniczy, też miał możliwość odraczania służby i tak to się skończyło - przyznaje Urban. Atutem było też to, że tam szkoleniowcem był Hubert Kostka, z którym Urban pracował już wcześniej w Sosnowcu. W Zabrzu stał się piłkarzem-legendą - grał w Górniku przez 4,5 roku, wywalczył trzy kolejne tytuły mistrzowskie (zresztą ostatnie w historii klubu), w ekstraklasie strzelił ponad 50 goli dla zabrzan. Koniec końców i tak trafił do... Legii i Lecha. Już jako trener. - Tak już się losy układają. Nie chciałem grać jako piłkarz Legii, ale jestem dumny, że byłem jej trenerem. Teraz postaram się zrobić wszystko co najlepsze dla Lecha - kończy Urban. W sobotę zadebiutuje jako trener poznańskiego zespołu w ligowym spotkaniu z Ruchem Chorzów. Andrzej Grupa