<a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/tabela" target="_blank">ZOBACZ AKTUALNĄ TABELĘ EKSTRAKLASY!</a> 61. min: Bartłomiej Grzelak ograł Bartosza Bosackiego i przerzucił piłkę nad padającym mu pod nogi Grzegorzem Kasprzikiem. Drugą bramkę zdobył Takesure Chinyama i w ten sposób Legia pobiła Lecha w hicie kolejki. Od transferu z Widzewa Grzelak był traktowany w Warszawie z przymrużeniem oka. Wyśmiewany za braki techniczne, więcej się leczył niż grał, a gdy Jan Urban zrezygnował z Roberta Lewandowskiego, bo, jak powiedział, ma Grzelaka, cała Polska pękała ze śmiechu, uznając to za największą pomyłkę w karierze trenera Legii. Był jeszcze jeden znany motyw: w czasach, kiedy fani na polskich stadionach wywieszali transparenty: "Roger nigdy nie będziesz Polakiem", a ktoś dowcipny przyszedł na Łazienkowską z napisem: "Grzelak, nigdy nie będziesz Brazylijczykiem". W dzisiejszym meczu Legii z Lechem Grzelak, który właśnie wyleczył kolejny uraz, wyglądał - na tle sześciu piłkarzy powołanych do kadry Stefana Majewskiego, jak Brazylijczyk. Od początku jeden z najlepszych graczy meczu. Meczu, który miał być promocją ligi polskiej, a w pierwszej połowie był niedającą się oglądać kopaniną. Przez godzinę fani przy Łazienkowskiej oglądali, w jakich bólach buduje się "Wielką Legię" i "Wielkiego Lecha". Ambicje w obu klubach są ogromne, przerastające o dwie klasy możliwości graczy obu drużyn. Szczególnie Lech był w piątek pasywny. Czekał na to, co zrobią gospodarze, jeszcze raz potwierdzając, że z odejściem Franciszka Smudy stracił charakter, którym zachwycał w poprzedniej edycji Pucharu UEFA. Nowy, tymczasowy trener kadry (Stefan Majewski) musiał patrzeć z przerażeniem jak przeciętny Miroslav Radović ogrywa powołanego przez niego Seweryna Gancarczyka (Lech), albo jak w 53. min inny jego wybraniec - Maciej Iwański (Legia) najpierw fatalnie podaje, gdy Legia wybiegała do kontry w przewadze, a za chwilę traci piłkę w środku, po czym Robert Lewandowski tylko cudem nie zdobył gola dla Lecha. Wszyscy kadrowicze grali słabo, bo w ogóle mecz był kopaniną bez ładu i składu. Aż wreszcie w 61. min pojawił się Grzelak, ograł Bosackiego, przerzucił piłkę nad bramkarzem i odmienił niemal wszystko - zwłaszcza grę Legii. Dziewięć minut później na 2:0 strzelił Chinyama i Legia swój cel osiągnęła, a stracona godzina gry przestała mieć znaczenie. Na koniec w uniesieniu spiker przy Łazienkowskiej zaapelował, by fani podziękowali piłkarzom za porywające widowisko. Legii należą się gratulację za wygraną bitwę z Lechem, ale w jej grze było więcej wad niż zalet. Za to goście z Poznania spisali się wręcz katastrofalnie i datę 25 września 2009 będą chyba mogli wspominać jako dzień, w którym pogrzebali kolejną szansę na tytuł mistrza Polski. <a href="http://dariuszwolowski.blog.interia.pl/?id=1779404" target="_blank">DYSKUTUJ O MECZU NA BLOGU DARKA WOŁOWSKIEGO!</a> Legia - Lech 2:0 (0:0) Bramki: 1:0 Grzelak (62. z podania Chinyamy), 2:0 Chinyama (71. z podania Iwańskiego). Żółta kartka - Lech Poznań: Bartosz Bosacki, Seweryn Gancarczyk. Sędzia: Robert Małek (Zabrze). Widzów 5 500. Legia Warszawa: Jan Mucha - Jakub Rzeźniczak, Inaki Astiz, Dickson Choto, Tomasz Kiełbowicz - Miroslav Radović, Marcin Smoliński (78. Piotr Giza), Maciej Iwański, Maciej Rybus - Bartłomiej Grzelak (82. Marcin Mięciel), Takesure Chinyama (90+2. Sebastian Szałachowski). Lech Poznań: Grzegorz Kasprzik - Marcin Kikut, Ivan Djurdević, Bartosz Bosacki, Seweryn Gancarczyk - Sławomir Peszko, Dimitrije Injac, Tomasz Bandrowski (73. Jan Zapotoka), Semir Stilić (68. Hernan Rengifo ), Jakub Wilk (81. Krzysztof Chrapek) - Robert Lewandowski. <a href="http://nazywo.interia.pl/relacja/legia-warszawa-lech-poznan,1542" target="_blank">Zobacz zapis relacji z meczu LEGIA Warszawa - LECH Poznań!</a> Czytaj także: <a href="http://sport.interia.pl/wiadomosci-dnia/news/lechia-wygrala-z-zaglebiem-dzieki-samobojowi,1373736">ZOBACZ RELACJĘ Z MECZU LECHIA - ZAGŁĘBIE 1:0</a> <a href="http://sport.interia.pl/pilka-nozna/ekstraklasa/news/grzelak-po-lechu-stac-mnie-na-wiecej,1373921" target="_blank">Grzelak: Mogę więcej! Majewski: Powołani nie zawiedli! Urban: Grajmy tak częściej, a nie od czasu do czasu!</a>