Jak wyglądała atmosfera w szatni po porażce z CSKA? - Chłopaki wiedzą dlaczego się przegrało i że byli blisko rywala, dlatego nie byli załamani - opowiada popularny "Franz". - Pierwszą bramkę zawalił Arboleda, drugą "Tanev" - obaj obrońcy środkowi mają coś na sumieniu. Z drugiej strony - nie co dziennie grają przeciwko takim piłkarzom, jak Love, więc trudno mieć do nich pretensje - mówił "Franz". Słychać w głosie, że jeszcze przeżywa emocje z gorącego wieczoru na Łużnikach. Dominują w nim jednak odczucia pozytywne. - Najważniejsze, że po tej pechowej porażce morale nie podupadły. Wiemy, jak zagraliśmy, jakie błędy popełniliśmy. Musimy teraz wygrać z Deportivo u siebie, nie przegrać w Rotterdamie i jeśli to się uda, to wychodzimy z grupy - zaznacza Smuda. - Sztuczna trawa to był jeden z większych naszych minusów. Do gry na takiej nawierzchni trzeba być przyzwyczajonym. I nie zmieni tego pare treningów. W pierwszej połowie ci, co mają w nogach "klej" - Stilić i inni, mieli spore problemy. Zagranie niecelne o milimetr kosztowało cię stratę piłki, jakbyś grał na hali - nie zdążysz zareagować, zmienić kierunku biegu. To ciężka sprawa. Stilić mówił, że piłka zachowuje się zupełnie inaczej w tych warunkach. Raz zostaje pod nogami, raz się odbija - podkreśla Smuda. Skąd pomysł na zamianę w wyjściowej jedenastce Bandrowskiego na Lewandowskiego? - Chciałem zagrać bardziej ofensywnie i tym zaskoczyć CSKA. "Bandroś" na Łużnikach miał chyba największe problemy z poruszaniem się na sztucznej trawie. Na początku drugiej połowy dał takie dwa "zapalniki", że aż strach. To po jego stratach rywale mieli groźne kontry. Każdy zresztą miał kłopoty z tą trawą - powtarza trener Lecha. O pierwszej połowie dodaje: - Zaczęliśmy ostrożnie, bo na tym terenie nie dało się szarżować. Dlatego w pierwszej połowie nie atakowaliśmy tak często. Cieszę się, że mieliśmy dobre wsparcie ze strony kibiców. Doping dla nas był głośniejszy, niż dla gospodarzy - stwierdził "Franz". Co powiedział po meczu z Lechem vis'a'vis Smudy - Walery Gazzajew? - Przyznał, że druga połowa strasznie go podenerwowała. Zrozumiał, że przy stanie 2:1 gramy o wygraną, a nie o remis. Ale zresztą! Co tu gadać... Gwiazdy tam mają takie, że ja pierniczę. Nie tylko Brazylijczyk Love, ale Żyrkow - to jest dobry chłopak! W Moskwie znakomitą partię rozegrał Sławomir Peszko. Dlaczego został zmieniony po pierwszej połowie? - Widziałem, że Sławek dał z siebie dużo, więc musiałem go oszczędzić, bo w niedzielę gramy znowu w lidze z Odrą. Pod ten mecz chciałem "przyszanować" jednego, czy drugiego. Nie można nikogo "zajechać" - tłumaczy nam Smuda. W niedzielę "Kolejorz" zjedzie w rodzinne strony swego trenera - do Wodzisławia i o godz. 19:15 zmierzy się z Odrą. Lechici będą się musieli napocić, żeby to nie było dla nich twarde lądowanie w polskiej lidze. STILIĆ ZDEKLASOWAŁ WSZYSTKICH!