Lech wygrał z FK Haugesund 2-0 i całą rywalizację z Norwegami 4-3. - Awansowaliśmy zasłużenie, graliśmy bardzo dobrze. Pierwszą połowę graliśmy na dobrym poziomie, mieliśmy dużo szans. Nie zanotowaliśmy w tym spotkaniu perfekcyjnej skuteczności, ale muszę podziękować drużynie za walkę i chęć awansu. No i dziękuję kibicom, bo od pierwszej do ostatniej minuty byli wielką pomocą dla drużyny - stwierdził Bjelica. Jego dobry humor na pewno trochę psuje kontuzja Darko Jevticia - wszystko wskazuje na to, że Szwajcar ma uraz stawu skokowego po brutalnym ataku Libana Abdiego. Do zdarzenia doszło w 40. minucie, a Lech przed przerwą nie dokonał już zmiany, choć jej konieczność pokazywali lekarz i masażysta. - Byliśmy zaskoczeni tą kontuzją, nie przygotowaliśmy zmiany, bo było ryzykowne robić ją na zawodnika nieprzygotowanego. Dlatego czekaliśmy te cztery minuty. I dobrze zrobiliśmy, bo nie było żadnej okazji pod naszą bramką. Raz na zgrupowaniu zimowym na Cyprze zrobiliśmy zmianę bardzo szybko i później przez dłuższy czas mieliśmy zawodnika z kontuzją. To była nauczka, lepiej zaryzykować przez cztery minuty z jednym zawodnikiem mniej - opowiadał Bjelica. - Pokazaliśmy dzisiaj, że jesteśmy już na dobrym poziomie, a z meczu na mecz będziemy grali lepiej. Myślę, że dziś pierwsza połowa była perfekcyjna, tylko brakowało skuteczności. Graliśmy jednak bardzo agresywnie, dyscyplina była na wysokim poziomie. Nie strzelaliśmy, ale zachowaliśmy cierpliwość. I w końcu zasłużenie wygraliśmy. Jestem szczęśliwy, że gola zdobył Nicki Bille, bo on tego potrzebował. Jest dobrym napastnikiem, który chce grać w Lechu i walczy dla niego. Tego gola potrzebuje też Christian Gytkjaer i jestem przekonany, że wkrótce go zdobędzie - podsumował trener Lecha. Andrzej Grupa