- Rozmawiałem po meczu z Piotrem Rutkowskim (wiceprezesem Lecha - przyp. red.), tak jak zawsze to robimy. Nie odczułem, że straciłem zaufanie, uważam, że mam je cały czas w drużynie - powiedział na konferencji prasowej chorwacki szkoleniowiec. Bjelica rozumie krytykę także pod swoim adresem, ale przyznał, że nie czyta komentarzy w internecie. - Błąd zrobiłem, kiedy pięć lat temu czytałem to, co piszą kibice na Facebooku. Ja natomiast muszę koncentrować się na treningu i najbliższym spotkaniu. Nie chcę tracić energii na inne rzeczy - wyjaśnił. Dużym kłopotem "Kolejorza" w tym sezonie stały się spotkania wyjazdowe. Ostatnie zwycięstwo na boisku rywala poznaniacy zanotowali 20 sierpnia ubiegłego roku, a w ostatnich pięciu meczach nie zdobyli bramki. - Jest jakaś mentalna blokada, gdy gramy na wyjeździe. Nie ukrywam, że jestem tym sfrustrowany. Nie potrafię do końca wyjaśnić przyczyny, tak samo trudno wytłumaczyć, dlaczego rok temu w tym samym czasie wygraliśmy pięć meczów z rzędu różnicą trzech goli. Przygotowywaliśmy się do tej rundy jak przed rokiem, tak samo trenujemy, gramy takim samym systemem. Jedyną inną rzeczą jest to, że mamy 14 nowych zawodników. Ale nie tu tkwi przyczyna naszej słabszej postawy - mówił. Bjelica zdobył się na małe podsumowanie swojej pracy w Lechu. Uważa, że nie musi się niczego wstydzić. - Kiedy przyszedłem tutaj, Lech był na 12. miejscu, a wcześniej sezon skończył na siódmym miejscu. Przegraliśmy wprawdzie finał Pucharu Polski, ale do końca walczyliśmy o tytuł mistrza kraju. Starałem się zbudować dobrego Lecha, widzimy jakich transferów dokonaliśmy latem, a następni zawodnicy stoją w kolejce - Robert Gumny, a może niedługo Tymoteusz Klupś - ocenił Chorwat. Jego podopieczni w środę zmierzą się ze Śląskiem Wrocław, a już cztery dni później czeka ich pojedynek w Warszawie z Legią, któremu zawsze towarzyszą dodatkowe emocje. Bjelica na razie nie myśli o niedzielnym starciu z mistrzem Polski. - W tej chwili jutrzejszy mecz jest dla nas najważniejszym w tym sezonie. Nie zagrają lekko kontuzjowani Thomas Rogne i Darko Jevtic oraz Maciej Makuszewski. Natomiast o Legii będę myślał po spotkaniu ze Śląskiem - zaznaczył. Prognozy meteorologiczne na środowy wieczór nie są zbyt optymistyczne. Wszystko wskazuje na to, że piłkarzom przyjdzie grać przy kilkunastostopniowym mrozie. Rzecznik prasowy Lecha Łukasz Borowicz poinformował, że na kibiców będzie czekać bezpłatna gorąca herbata. Trener Lecha ma jednak wątpliwości, co do gry w takiej temperaturze. - To nie jest dobre ani dla piłkarzy, ani dla kibiców. A to dla nich gramy. Nawet w Chorwacji kilka dni temu odwołano mecz Rijeki z Dinamo Zagrzeb z powodu mrozu - stwierdził Bjelica. Mecz Lecha ze Śląskiem rozpocznie się o godz. 20.30. W pierwszej rundzie wrocławianie wygrali na własnym stadionie 2-0. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa,cid,3,sort,I" target="_blank">Zobacz wyniki polskiej Ekstraklasy</a>