Tydzień temu Lech okrutnie męczył się w pojedynku z Podbeskidziem - wygrał po golu w ostatniej akcji 2-1 i wyprzedził Ruch Chorzów. Teraz znalazł się przed Wisłą, ale już bez takich przygód jak przed tygodniem. Mecz zakończył się jednak takim samym wynikiem. Lechia w Poznaniu grać nie potrafi. Przegrała po raz szósty z rzędu odkąd wróciła do ekstraklasy - i to jak najbardziej zasłużenie. Lech już po pierwszej połowie powinien prowadzić 2:0, a nawet 3:0, bo miał ku temu okazje. Zaczęło się ciekawie z obu stron - od groźnych uderzeń z dystansu Macieja Makuszewskiego i Gergoe Lovrencsicsa, przy czym gdyby skrzydłowy Lechii trafił w bramkę, byłby pewnie gol. Mijały minuty, a gra Lecha nabierała tempa. Poznaniacy starali się przechwytywać piłkę w środkowej strefie i kontrowali. Po takiej akcji oddali pierwszy celny strzał (Szymona Pawłowskiego w 14. minucie), a między 27. a 40. minutą stworzyli trzy idealne okazje bramkowe. Schemat był podobny - Lechia rozgrywała piłkę przed polem karnym poznaniaków albo miała stały fragment gry, traciła ją, a Kasper Haemealaeinen lub Karol Linetty zaczynali kontrataki. W 27. minucie Pawłowski idealnie dośrodkował do Teodorczyka, który był sam przed Mateuszem Bąkiem. Napastnik Lecha pomylił się jednak o metr. Znów zaliczył słaby występ, choć strzelił bramkę. Mógł, a nawet powinien, ustrzelić co najmniej hat-tricka. W 31. minucie prowadzenie Lechowi dał Szymon Pawłowski. Trener Mariusz Rumak tym razem ustawił go na lewej stronie boiska, choć tam Pawłowski grać nie lubi. Rywalizował z Christopherem Oualembo, którego Michał Probierz wystawił w miejsce kontuzjowanego w poprzednim spotkaniu gdańszczan Deleu. Pomocnik Lecha zwiódł rywala przy linii bocznej i wbiegł w pole karne. Piłkę miał na swojej lepszej prawej nodze i kapitalnie uderzył w dalszy róg. Wysunięty Bąk nie miał szans. Jeszcze przed przerwą znakomite sytuacje mieli Haemaelaeinen i Teodorczyk, zaś potężne uderzenie Lovrencsicsa obronił Bąk. Lechia w ataku prezentowała się koszmarnie. Nic dziwnego, że trener Probierz zdjął z boiska Marcina Pietrowskiego i postawił na drugiego napastnika. Zaur Sadajew sprawiał wrażenie, jakby jako jedynemu zależało mu na rywalizacji z całym zespołem Lecha. Walczył na całego, często irytował rywali, ale też stwarzał sytuacje bramkowe. Szansę na wyrównującego gola miał tuż po przerwie, ale Maciej Gostomski z trudem obronił jego strzał. Lech za to miał wyjątkowo nieskutecznego Teodorczyka, który znów zmarnował szansę na objęcie przodownictwa w klasyfikacji strzelców. Do bramki Lechii trafił tylko raz - też w kuriozalny sposób. Lech w tym sezonie świetnie wykonuje rzuty rożne i wolne - tym razem piłkę dorzucił Lovrencsics, a Teodorczyk uderzył z bliska. Futbolówkę mógł wybić Makuszewski, ale tego nie zrobił - napastnik Lecha poprawił się i było 2:0. Bąk i Bieniuk mieli pretensje do swojego kolegi, który stał przy słupku. Lech kontrolowal już przebieg gry. Lechia miała kilka szans bramkowych, ale i tak przynajmniej ze dwa razy mniej niż gospodarze. Zawodził Teodorczyk, strzał Pawłowskiego świetnie obronił Bąk, za długo z uderzeniem czekał Claasen. Gościom nie pomogła nawet trzyminutowa przerwa, którą musiał zarządzić sędzia Musiał. Race odpalone przez fanów Lechii maksymalnie ograniczyły bowiem widoczność na murawie. Gdy wydawało się, że Lech spokojnie dowiezie bezpieczne prowadzenie, błąd popełnili jego obrońcy. Sadajew z Grzelczakiem stworzyli sytuację bramkową, ale Gostomski odbił piłkę. Problemów z dobitką nie miał Patryk Tuszyński i Lechia dostała jeszcze kilkadziesiąt sekund marzeń o remisie. Kolejnego strzału już nie zdążyli oddać. Lech awansował na drugie miejsce i za tydzień zmierzy się w Warszawie z pierwszą w tabeli Legią. Michał Probierz, trener Lechii: - Zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że Lech będzie silnym przeciwnikiem, a gdy okazało się, że może jeszcze zagrać Pawłowski, to jego ofensywa stała się jeszcze mocniejsza. Zagraliśmy dobrze w pierwszym kwadransie, ale później w drugiej linii Lech nas przełamał. Gol padł po indywidualnej akcji Pawłowskiego. W drugiej połowie gra układała się po naszej myśli, ale znó straciliśmy bramkę. I to nie z akcji, a po raz kolejny ze stałego fragmentu. Poświęcamy temu dużo czasu, mieliśmy jedno ustawienie, drugie, trzecie, a bramki dla rywali wciąż padają. Sami wypisaliśmy się z tego meczu. Walczyliśmy o kontaktowego gola, ale padł on za późno. Szkoda, choć nie mogę zarzucić mojej drużynie braku ambicji. Wtedy atakowali już wszyscy ofensywni piłkarze. Przyjechaliśmy do Poznania w dziewiętnastu, ale Sebastian Madera nie był jeszcze zdolny do gry, choć mieliśmy taką nadzieję. zastąpił go Jarek Bieniuk i jego występ uważam za udany.Mariusz Rumak, trener Lecha: - Zagraliśmy rozsądne spotkanie. Tylko pierwsze trzy minuty wyglądały gorzej, ale później było już dobrze, choć brakowało ostatniego podania czy strzału. Szymek Pawłowski pokazał, że jest w dobrej formie. W drugiej połowie było podobnie - znów Lechia ruszyła, miała sytuację, ale opanowaliśmy grę. Cieszy kolejny gol zdobyty po stałym fragmencie. Po analizie ostatnich spotkań zauważyłem, że Lovrencsics i Pawłowski mogą grać odwrotnie. Szymek ma świetne uderzenie wewnętrzną częścią stopy, a Gergo potrafi doskonale dośrodkować. Z Poznania Andrzej Grupa Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2-1 (1-0) Bramki: 1-0 Szymon Pawłowski (32.), 2-0 Łukasz Teodorczyk (61.), 2-1 Patryk Tuszyński (90.+4). Lech Poznań: Maciej Gostomski - Mateusz Możdżeń, Marcin Kamiński, Hubert Wołąkiewicz, Barry Douglas - Gergoe Lovrencsics (90+2. Dariusz Formella), Karol Linetty (72. Daylon Claasen), Kasper Haemaelaeinen, Łukasz Trałka, Szymon Pawłowski (90. Tomasz Kędziora) - Łukasz Teodorczyk. Lechia Gdańsk: Mateusz Bąk - Christopher Oualembo (64. Paweł Stolarski), Rafał Janicki, Jarosław Bieniuk, Nikola Leković - Maciej Makuszewski, Paweł Dawidowicz, Stojan Vranjesz, Marcin Pietrowski (46. Zaur Sadajew), Piotr Wiśniewski (70. Piotr Grzelczak) - Patryk Tuszyński.Sędziował Tomasz Musiał (Kraków). Żółte kartki: Karol Linetty, Barry Douglas - Paweł Dawidowicz. Widzów 22˙497. <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-R-polska-ekstraklasa-2013-2014,cid,3" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę T-Mobile Ekstraklasy</a>