Ekstraklasa: sprawdź terminarz na nowy sezon Klub z Kopenhagi, podobnie jak Lech, przebywa na zgrupowaniu w Opalenicy. Jego zawodnikami są niedawny reprezentant Polski Kamil Wilczek oraz były lechita Paulus Arajuuri. Ten pierwszy grał po przerwie, ale nie stworzył żadnej groźnej sytuacji, drugi zaś oglądał spotkanie z trybun. Być może nie dotrwa do prawdopodobnych meczów z Lechią Gdańsk w drugiej rundzie kwalifikacji do Ligi Europy - Broendby będzie rywalem wicemistrza Polski, jeśli wcześniej ogra Inter Turku z Finlandii. Lech w czwartek zakończy zgrupowanie w Opalenicy, a za półtora tygodnia znów do niej wróci. Nigdzie dalej nie musi jeździć, bo ma świetne warunki do trenowania, a w okolicy wielu sparingpartnerów z całej Europy. Do meczu z Broendby przystąpił bez trójki młodzieżowych reprezentantów Polski (Roberta Gumnego, Kamila Jóźwiaka i Pawła Tomczyka - wrócą do zajęć 4 lipca), a także Christiana Gytkjaera (wznowił już zajęcia biegowe po kontuzji) oraz Tymoteusza Klupsia. Ten ostatni podczas zajęć mocno oberwał piłkę w głowę i ma chwilowo wolne. Miejsce Gytkjaera w ataku zajął Joao Amaral - Portugalczyk spisywał się nieźle. To on był współautorem jedynej bramki, bo w 9. minucie w świetnie wyprowadzonym kontrataku zagrał piłkę w pole karne do Tymoteusza Puchacza, a ten uderzył obok bramkarza rywali. Bardzo dobrze wyglądał też Darko Jevtić, który w ataku znów popisywał się kapitalnymi technicznymi zagraniami, ale walczył i biegał też w defensywie. Pod koniec pierwszej połowy Szwajcar znakomicie wypatrzył Puchacza, który jednak przegrał pojedynek z bramkarzem Broendby. To właśnie Jevtić z Amaralem, wspierani przez Macieja Makuszewskiego oraz Puchacza - najczęściej zaczynali grę wysokim pressingiem, z którym problem mieli Duńczycy. Nieźle Lech wyglądał też w defensywie, a tu przecież niedawno zaszły spore zmiany. Bramkarz Mickey van der Hart już pokazuje, że może ma braki w grze na przedpolu, ale świetnie i precyzyjnie potrafi kopać piłkę. To ważne wówczas, gdy Lech próbuje wyjść spod wysokiego pressingu rywali, a taki Broendby stosowało zaraz po przerwie. - Pracujemy nad tym, jest tu trochę do poprawy, ale staramy się nie wybijać piłki, tylko wyjść z akcją - chwali swój zespół trener Dariusz Żuraw. W środę w sparingu debiutował też Djordje Crnomarković, który dzień wcześniej podpisał kontrakt z klubem. - Bardzo solidny występ i mam nadzieję, że z każdym treningiem będzie coraz lepszy. Szybko złapał to co chcemy grać. Widać, że atmosfera w zespole jest dobra, a zawodnicy pomagają sobie - mówił Żuraw. Serb najpierw współpracował z Thomasem Rogne, później też z Wiktorem Pleśnierowiczem i nie miał problemów komunikacyjnych. - Jeżeli nie tracimy bramek, to trzeba być zadowolonym. Trzeba też pamiętać , że przeciwnik nie miał dzisiaj sytuacji, ale doprowadziła do tego nasza gra. Tworzymy sytuacje, choć gramy w eksperymentalnym ustawieniu. Może być tylko lepiej - mówił Żuraw i zdradził przy okazji, że kolejny obrońca jest już graczem Lecha, ale nie zostało to jeszcze oficjalnie ogłoszone. - To kwestia godzin - dodał Żuraw. W drugiej połowie Lech miał przynajmniej cztery bardzo dobre sytuacje - dwukrotnie pojedynek z bramkarzem rywali przegrał Timur Żamaletdinow, a dwukrotnie bliscy przecięcia dośrodkowań tuż przed bramką Broendby byli Jakub Kamiński i Joao Amaral. Po przerwie w Lechu grało sporo młodych zawodników, ale nie oznaczało to wcale słabszej postawy całej drużyny. - Proszę nie sugerować się wyjściowym składem, mamy sporo meczów przed sobą, a rywalizacja jest duża. Młodzież mocno naciska i zobaczymy, może będą niespodzianki. Niekoniecznie to, czego wszyscy oczekują - stwierdził trener Żuraw. W czwartek poznaniacy zagrają we Wronkach z wicemistrzem Cypru - AEK Larnaka. Andrzej Grupa, Opalenica Lech Poznań - Broendby IF 1-0 (1-0) Bramka: 1-0 Puchacz (9.). Lech: van der Hart - Cywka (69. Makuszewski), Rogne (69. Crnomarković), Crnomarković (46. Pleśnierowicz), Kostewycz (69. Puchacz) - Muhar (69. Skrzypczak), Tiba (46. Moder) - Makuszewski (46. Skóraś), Jevtić (69. Marchwiński), Puchacz (46. Kamiński) - Amaral (69. Żamaletdinow).