W czwartek lechici zagrają z Podbeskidziem Bielsko-Biała, w niedzielę w Łodzi ich rywalem będzie Widzew. Jeśli Lech te dwa spotkania wygra, na pewno w lipcu rozpocznie przygodę w Lidze Europejskiej. Do wywalczenia mistrzowskiego tytułu i prawa gry w eliminacjach Ligi Mistrzów może to jednak nie wystarczyć - punkty musiałyby pogubić wszystkie trzy drużyny wyprzedzające poznaniaków: Legia, Śląsk i Ruch. - Możemy być na pierwszym miejscu, ale i na piątym. Na tabelę teraz nie patrzę, wiem tylko, ile dzieli nas od pierwszego miejsca - twierdzi Rumak. Szkoleniowiec Lecha prowadził drużynę w dziewięciu ligowych spotkaniach - w tym czasie piłkarze wywalczyli 20 punktów. Z drużyny środka tabeli "Kolejorz" niespodziewanie stał się klubem liczącym się w walce o mistrzostwo Polski. - Teraz jeszcze bardziej musimy się skoncentrować i poważniej podejść do tych spotkań, bo doszliśmy już tak daleko, że szkoda byłoby szansę zmarnować. Te mecze z Podbeskidziem i Widzewem będą ważniejsze niż te z Legią czy Polonią - uważa lider środkowej linii w Lechu Rafał Murawski. - Każde jedno miejsce wyżej gwarantuje lepsze wyjście w pucharach i lepsze wyjście na następny sezon. Można mówić, że walczymy o tytuł, ale trzeba na to trzeźwo patrzeć. Lepiej mówmy, co jest dzisiaj, bo póki co jesteśmy na czwartej pozycji i ledwo co mamy puchary. Korona ma tyle samo punktów, a w tej chwili pucharów nie ma - mówi z kolei Mateusz Możdżeń, który u Rumaka stał się podstawowym zawodnikiem. Co ciekawe, Możdżeń z dorobkiem czterech bramek jest też drugim strzelcem w zespole. - Nie możemy zlekceważyć Podbeskidzia czy Widzewa. Oni wiedzą, że to my musimy się spiąć, a oni mogą zagrać na luzie. Musimy wycisnąć choćby to 1-0, bo każde trzy punkty przybliżają nas do celu - dodaje pomocnik Lecha. Do spotkania z Pobeskidziem Lech przystąpi w niemal najsilniejszym składzie - zabraknie tylko Manuela Arboledy i Siergieja Kriwca, którzy po kontuzjach trenują indywidualnie. Andrzej Grupa