Jak powiedział, przyczyn wtorkowych wydarzeń jest wiele. "Będąc daleko od swojego kraju sam też o wszystkim nie wiem, pewnych rzeczy mogę się domyślać. Myślę, że niezadowolenie kibiców ciągnie się od momentu gdy federacja podziękowała trenerowi Radomirowi Anticiowi, który był lubiany przez fanów i miał ich duże poparcie" - mówi Djurdjević. Obrońca Kolejorza przypomniał, że w kwalifikacjach do mundialu Serbia pod wodzą Anticia wyprzedziła m.in. Francję i Rumunię. W RPA Serbowie zajęli trzecie miejsce w grupie i odpadli z turnieju. Antić został zwolniony dopiero w trakcie eliminacji do Euro 2012 po dwóch meczach, choć żadnego z nich nie przegrał. Na stanowisku selekcjonera zastąpił go Vladimir Petrović. "Nie był to może najlepszy występ, ale też nie graliśmy jakoś fatalnie. Dla naszego niewielkiego kraju sam awans na mistrzostwa był już dużym sukcesem. Dlatego błędem było zwolnienie Anticia. Widocznie szefowie związku postanowili inaczej, mieli jakieś swoje sprawy do załatwienia. Zresztą w Polsce też było podobnie, gdy zwolniono Beenhakkera, a potem szukano jego następcy. Z jednej strony rozumiem, że można protestować, nie zgadzać się z federacją, ale nie można tego robić w taki sposób, jak to miało miejsce w Genui. Nie wiem, może w naszej mentalności tkwi to, że pewnych rzeczy nie potrafimy normalnie rozwiązać i kierujemy się emocjami. Ta sytuacja na pewno nie ma nic wspólnego z futbolem" - przyznał. Zawodnik mistrza Polski ubolewa nad tym, że po tym całym zajściu Serbia straciła szansę na awans do Euro 2012. "Podejrzewam, że Włosi dostaną punkty walkowerem. I może nawet piłkarsko stać by nas było na walkę o awans, ale boję się czy po tych wydarzeniach psychicznie temu podołamy" - stwierdził. Przed meczem w Genui ciężkie chwile przeżywał bramkarz reprezentacji Vladimir Stojkovic, który odmówił wyjścia na boisko. Występujący na co dzień w Partizanie Belgrad zawodnik został obrzucany stekiem wyzwisk przez kibiców Crvenej Zvezdy Belgrad, klubu którego jest wychowankiem. Stojković w sierpniu podpisał kontrakt z Partizanem, czym rozwścieczył fanów lokalnego rywala. Pochodzący ze stolicy Serbii Djurdjević stwierdził, że jego rodak postąpił trochę nierozważnie. "Jest taka niepisana tradycja, że gdy gra się w Crvenej Zvezdzie to nie przechodzi się do Partizana i odwrotnie. Stojković akurat wychował się w Crvenej Zvezdzie, dlatego ta złość kibiców jest jeszcze większa. Musiał chyba zdawać sobie sprawę, na co się decyduje. Z tego co wiem, podobne sytuacje, jak ta, która miała miejsce przed meczem z Włochami, zdarzały się wcześniej w Belgradzie. Gdy podpisał kontrakt z Partizanem, w internecie pojawiły się nekrologi z jego nazwiskiem. Współczuję mu, podejrzewam, że może w reprezentacji już nie zagrać. Nie zdziwię się jak wkrótce wyjedzie z Belgradu i będzie szukał innego klubu" - powiedział.