Interia.pl: Kiedy bardziej się cieszyłeś - w Rotterdamie, gdy awansowaliście z grupy Pucharu UEFA czy dzisiaj po remisie z Juventusem? Ivan Djurdjević: - Wtedy strzeliłem bramkę, ale teraz awans smakuje bardziej, bo uzyskaliśmy go w trudniejszej grupie. To taki smak, że malutki Lech z mało znanego piłkarsko kraju może wygrać z bogatym Manchesterem czy znanym Juve. Jesteśmy malutcy, ale zawsze walczymy o swoje. Tym meczom towarzyszą wielkie emocje, jest fajnie i jesteśmy dumni, że gramy w Lechu. Dziękuję temu klubowi, że jestem dzisiaj tutaj, że razem z kibicami piszemy historię. 25 lat biegania, ćwiczenia, kopania, dziś nagrodą jest ten awans. Pogoda nie przeszkadzała? - Warunki były ciężkie, ale i nasza motywacja wielka. Musieliśmy tak zagrać przed kibicami, by bez sensu nie zmarzli. Dzisiaj było warto przyjechać na Lecha, bo na boisku było bardzo gorąco. Ponad półtora roku temu z Udinese też graliście w śniegu i zimnie. Kiedy była gorsza pogoda? - Chyba dzisiaj, bo był bardzo nieprzyjemny wiatr. Próbowałem rozmawiać z tym tam Iaquintą, to słowa nie mógł wydusić spod czapy. Nikt chyba się nie spodziewał tego awansu, a już na pewno nie po piątej kolejce? - Możemy wrócić do tej historii z początku Ligi Europejskiej, gdy sobie powiedzieliśmy, że nie mamy nic do stracenia. Że oni wszyscy musieli wygrać, a Lech chciał. Uważam, że w żadnym meczu nie byliśmy słabsi, Lech walczył z każdym jak równy z równym. Nawet media muszą to przyznać, bo pisaliście, że zawsze mamy jakiegoś farta czy przeciwnik się nie motywuje na Lecha. Dzisiaj Juventus przyjechał tutaj grać z liderem grupy, jeśli rywale chcieli pokazać swą siłę, mogli nam nastrzelać. Lech jest wielką drużyną! Wyszedł z grupy śmierci. W następnych rundach przeciwnicy będą bardziej uważali i dokładniej analizowali nasza grę. Otwarcie mówiłeś, że Lech potrzebuje wzmocnień. Teraz też po zejściu Rudnevsa, Kriwca i Stilicia nie miał kto atakować. - Ja mówię tylko to, co jest widoczne. Nie ma co dyskutować o tym. A że nie atakowaliśmy? Dzisiaj potrzebowaliśmy remisu, prowadziliśmy 1-0, nie było sensu atakować za wszelką cenę. Z Red Bullem też będziemy chcieli wygrać, bo Lech jest taką drużyną, która zawsze chce wygrać. Zresztą znowu to my walczymy o honor polskiej piłki. Spróbujecie jeszcze zagrać w Austrii o pierwsze miejsce w grupie? - Zawsze walczymy, a póki jest szansa, będziemy grać dla naszych kibiców. Rozmawiał i notował Andrzej Grupa