Do meczu, który elektryzuje całą piłkarską Europę, pozostały już tylko cztery dni. Pojedynki Barcelony z Realem nazywane są "Świętą Wojną", "Derbi Espanol", "Gran Derbi Europa" czy po prostu "El Clasico". Bilety na Camp Nou czy Santiago Bernabeu wyprzedane są wiele miesięcy wcześniej - na mecz tych dwóch piłkarskich potęg czeka się zresztą miesiącami. - Nawet wtedy gdy grałem w Barcelonie, mówiłem, że faworytem zawsze jest ta drużyna, która gra w domu. Barcelona ma więc większe szanse na Camp Nou, a Real na Santiago Bernabeu. I nawet jeśli np. Barcelona będzie w świetnej formie, to jadąc do Madrytu faworytem nie będzie. Tak bardzo istotny jest w tych przypadkach czynnik własnego boiska - mówi Bakero, który grał w Barcelonie w latach 1988-1996, a wcześniej strzelał jej bramki jako piłkarz Realu Sociedad San Sebastian. Zresztą swój pierwszy występ przeciwko Barcelonie zanotował jeszcze jako 17-latek - w październiku 1980 roku. Zmienił wtedy Jesusa Mari Zamorę, wkrótce już reprezentanta Hiszpanii podczas mundialu. Do Barcelony trafił w 1988 roku - pierwszy oficjalny występ w spotkaniu o stawkę zanotował przeciwko… Realowi Madryt. Na Santiago Bernabeu w pierwszym spotkaniu o Superpuchar Hiszpanii "Królewscy" wygrali 2-0. W rewanżu było 2-1 dla Blaugrany po dwóch trafieniach Bakero! Obecny trener Lecha wystąpił w sumie w 22 spotkaniach przeciwko Realowi - w lidze, Pucharze Króla i Superpucharze. Strzelił w nich pięć bramek. Z dziesięciu spotkań na Camp Nou przeciwko Realowi Bakero wygrał jako zawodnik Barcelony aż siedem. W tym 5-0 w styczniu 1994 roku, choć w składzie ekipy z Madrytu występowali Zamorano, Michel, Prosinecki, Buyo, Sanchis czy Hierro. Dokładnie rok później Real rozgromił Barcelonę na swoim stadionie także 5-0, a obok Bakero w składzie Barcy biegali po boisku Stoiczkow, Hagi, Romario, Koeman, Guardiola czy Nadal. Bakero sam przyznaje, że spotkania tych dwóch drużyn są niezwykłe. - To nie tylko sam mecz, choć w jego trakcie atmosfera jest niesamowita. To impreza pięciogodzinna, która trwa jeszcze długo po meczu - stwierdził trener Lecha.