Kotorowski o drugim z rzędu i drugim w historii klubu tytule wicemistrzowskim mówi tak, jak większość piłkarzy Lecha: "zadowolony, ale nie szczęśliwy". - Pudło cieszy, ale walczyliśmy jednak o coś więcej - zapewnia. Legia w całym sezonie okazała się od Lecha wyraźnie lepsza. Dotąd zdobyła na boisku 78 punktów, o 12 więcej od najgroźniejszego rywala. Przepaść między tymi zespołami a resztą stawki też jest spora. - Legia już w rundzie zasadniczej odskoczyła nam na 10 punktów, a to nie jest mały dystans. Dlaczego? Ciężko odpowiedzieć. Na pewno oni mają dłuższą ławkę rezerwowych, a u nas przy kartkach i kontuzjach zrobiły się małe problemy. Trener sobie z tym radził, ale nie miał pewności jak ktoś poradzi sobie na innej pozycji, choćby Tomek Kędziora na lewej obronie, czy Hubert Wołąkiewicz w środku pomocy. Powinniśmy mieć więcej zawodników wchodzących do gry, by móc zachować mechanizmy, a tego zabrakło. Goniliśmy Legię dopóki starczyło nam sił, ale chyba na końcu trochę ich jednak zabrakło - mówi Kotorowski. Zdaniem bramkarza Lecha niedzielne starcie w Warszawie ma spory prestiż. - Takie spotkania zawsze elektryzują, nie tylko nas w szatni, ale i kibiców. Chcemy utrzeć mistrzowi nosa, wygrać na jego terenie. Ostatnio dwa razy nam się to nie udało, przegraliśmy po 0-1, ale teraz taki sukces byłby fajnym smaczkiem na koniec sezonu. Szpaleru robić nie będziemy. Dużo było emocji wokół tego, ale tylko w Warszawie mają z tym problem. My nie mamy, nie zrobimy go, co głośno mówię, bo mamy inny zwyczaj. Pogratulujemy Legii w inny sposób, po polsku - uważa Kotorowski, który we wrześniu skończy 38 lat. W Lechu będzie występował co najmniej do końca następnego sezonu, taki ma kontrakt. - Ciągle przychodzę z energią do trenowania. Dobrze się czuję w klubie i choć lata lecą, to ja tego nie czuję. Mam chęci do pracy, dobrze się prowadzę i ci bramkarze muszą się dużo tutaj napracować, żeby przeskoczyć poprzeczkę, czyli mnie. No i jeszcze z rok muszą się pomęczyć. Przerabiałem już w Poznaniu wiele nazwisk, z biegiem czasu coraz mniej mnie to denerwowało, że kogoś ściągają. Raczej byłem podniecony, że znowu mogę z kimś rywalizować. Nie czuję obawy, bo na polską ligę prezentuję solidny warsztat i każdy z polskich bramkarzy ligowych jest w moim zasięgu. To moje odczucie - śmieje się. Mecz Legia - Lech rozpocznie się w Warszawie o godz. 18. Andrzej Grupa