Polonia dość niespodziewanie pokonała Lecha Poznań na jego boisku 1-0. Szczególnie w drugiej połowie Lech miał przewagę, ale brakowało mu skuteczności. Goście z Warszawy skupili się na bronieniu korzystnego dla siebie wyniku. - Z boku to mogło wyglądać tak, jakbyśmy się tylko bronili i zaparkowali autobus w bramce. My jednak konsekwentnie realizowaliśmy taktykę - mówił trener Stokowiec. Zimą Polonia straciła aż siedmiu piłkarzy, na dodatek nie mógł grać wypożyczony z Lecha Jacek Kiełb. Mimo tego "Czarne Koszule" w dwóch spotkaniach zdobyły aż cztery punkty. - Walczymy w każdym meczu o zwycięstwo, ale celu na ten sezon nie ma. Nie potrzebujemy współczucia innych, trochę angielskiego humoru wprowadzamy w naszą rzeczywistość. Cieszę się z gry i z tego, że zawiązała się nam drużyna. Mam chłopaków, którzy razem chcą coś robić, nie męczą się nawzajem, tylko z uśmiechem przychodzą do pracy - opowiadał trener Polonii. W drugiej połowie poznaniakom brakowało skuteczności, bo strzałów na bramkę Mariusza Pawełka oddali kilkanaście. - Szczęście jest wtedy, gdy okazja spotka się z przygotowaniem. My dziś byliśmy gotowi by z tej okazji skorzystać. Nie skupialiśmy się na pilnowaniu Hamalainena czy innego piłkarza Lecha. Mam swoich zawodników, w środku Tomka Hołotę czy Piątka, a oni nie potrzebują się dowartościowywać. W Lechu nie ma takich nazwisk, by trzeba było indywidualnie kogoś pilnować. Mieliśmy swoją taktykę i skupiliśmy się na sobie, a w przerwie zrobiliśmy kilka korekt w ustawieniu - powiedział trener Polonii. Szkoleniowiec Lecha Mariusz Rumak był w znacznie gorszym humorze. - Wyszliśmy na trójkę napastników, a nie było tego widać. Druga połowa była już lepsza w naszym wykonaniu, ale bramki na Bułgarskiej wciąż są zaczarowane. Musimy je jak najszybciej odczarować - powiedział. Trener gospodarzy nie dziwi się, że po zakończeniu spotkania kibice pokazywali swoje niezadowolenie z kolejnej, czwartej już z rzędu, porażki poznaniaków na swoim stadionie. - Przecież nie będą klaskali. Przyjeżdżają znowu na stadion, a my przegrywamy. Trzeba coś zmienić, wziąć się do roboty - mówił Rumak. Lech po raz kolejny na tym obiekcie szybko stracił bramkę, a później przegrał spotkanie. - Ja nie widziałem dekoncentracji w swoim zespole. Mam za to wrażenie, że zespoły, które tu przyjeżdżają, strzelają piękne bramki. Takie emocje wywołuje ten stadion. Naszym planem było wyjście pressingiem i taka gra przez 10 minut. Nie ułożyło się, błędy sprawiły, że szybcy Wszołek czy Przybecki robili problemy w naszej defensywie. Taki scenariusz pisze czasem życie. W drugiej połowie Rumak zmienił m.in. Aleksandara Tonewa - obrażony Bułgar nie podszedł nawet do ławki rezerwowych, od razu udał się do szatni. - Ja nie widzę w tym żadnego problemu, każdy reaguje inaczej i nie ma obowiązku dziękować trenerowi czy rezerwowym. Dla mnie ważne jest to, że w szatni po meczu podziękowaliśmy sobie wszyscy - zakończył Mariusz Rumak. Autor: Andrzej Grupa <a href="http://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2012-2013,cid,3" target="_blank">Zobacz wyniki, strzelców bramek, tabelę i terminarz Ekstraklasy</a>