<a href="https://nazywo.interia.pl/relacja/arka-gdynia-lech-poznan,5734" target="_blank">Zapraszamy na tekstową relację na żywo z tego meczu</a> <a href="https://m.interia.pl/na-zywo/relacja/arka-gdynia-lech-poznan,id,5734" target="_blank">Tutaj znajdziesz relację na żywo na urządzenia mobilne</a> Po udanym początku sezonu, poznański zespół w miniony piątek został "sprowadzony na ziemię" przez wrocławian, którzy po tej wygranej zostali liderem ekstraklasy. Szkoleniowiec lechitów nie ukrywa, że o porażce zadecydowała przede wszystkim słaba postawa całej drużyny w defensywie. - Za dużo było gapiostwa, Śląsk stwarzał dużą przewagę na bokach boiska. Nasze wyprowadzenie piłki z tyłu pozostawiało wiele do życzenia. Po jednym błędzie, zabrakło nam pewności. Nawet w sytuacjach, gdy z tyłu było czterech zawodników i przy dwóch atakujących rywalach, mieliśmy kłopot z dokładnym wyprowadzeniem piłki. Tak już jest, że jeśli człowiek czegoś nowego się uczy, to po drodze przytrafiają się błędy. Tych pomyłek mieliśmy jednak zbyt wiele, żeby rozstrzygnąć mecz na swoją korzyść - tłumaczył Żuraw na konferencji prasowej. Jego zdaniem, przeciwnik miał też sporo szczęścia, a gorszy dzień przytrafił się bramkarzowi Lecha (Mickey van der Hart - PAP). jak dodał, Śląsk był wyjątkowo skuteczny, czego nie można powiedzieć o Lechu. - Gdyby zapytać się Łukasza Brozia, kiedy ostatni raz strzelił dwie takie bramki, to na pewno nie miało to miejsca w ostatnich 10 latach i pewnie nie powtórzy tego przez kolejnych pięć. Zdarzają się takie mecze, że rywal oddaje dwa strzały i zdobywa trzy gole, a my mając tyle okazji w drugiej połowie nie strzelamy nic. A do tego przyjeżdża bramkarz (Matusz Putnocky - PAP), który jeszcze nie tak dawno temu był u nas i jest najlepszym zawodnikiem na boisku - dodał. Najbliższy przeciwnik Lecha w czterech meczach zdobył tylko punkt - na własnym stadionie z Koroną Kielce (1-1). Szkoleniowiec "Kolejorza" przyznał, że nie jest do końca pewny, czego spodziewać się po gdyńskim zespole. - Nie wiem do końca, jak zagra Arka. U siebie gra trochę inaczej, niż na wyjazdach. Czasami szybko traciła bramkę i musiała potem gonić wynik. Więc już tak kurczowo się nie broniła. Wiele będzie zależało od przebiegu meczu. My po porażce ze Śląskiem musimy zrobić wszystko, by trzy stracone punkty szybko odzyskać - podkreślił Żuraw. O powrót do składu walczy Maciej Makuszewski. Dwa lata temu był jednym z liderów Lecha, otrzymywał powołania do reprezentacji przez Adama Nawałkę. Po poważnej kontuzji kolana, która wyłączyła go na pięć miesięcy z gry, nie wrócił już do formy sprzed dwóch sezonów. Ze Śląskiem zagrał tylko 20 minut, a dwa dni później wystąpił w drugoligowych rezerwach. - Sam poprosiłem trenerów, bym mógł wystąpić w drugim zespole ze Skrą Częstochowa. Cieszyłem się, że mogłem zagrać całe spotkanie. To dobre przetarcie, wybiegane 90 minut. A że dwa poziomy niżej, nie ma żadnego problemu. Przeciwnik wcale się nie położył. Każdy rywal z drugiej ligi na hasło Lech Poznań stara się dodatkowo zmobilizować - tłumaczył Makuszewski. Przed nowym sezonem spekulowano, czy pomocnik "Kolejorza" nie zmieni pracodawcy, ale ostatecznie, jak zapewnił sam zainteresowany, nie doszło do konkretnych rozmów. - Było trochę tych tematów moich przenosin. Wiele się pisało o zainteresowaniach innych klubów z ekstraklasy. Nie było jednak konkretnych ofert, dużo z tych informacji to były czyste spekulacje. Rozmowy na korytarzu to nie są jakieś poważne propozycje - zaznaczył Makuszewski. <a href="https://wyniki.interia.pl/rozgrywki-L-polska-ekstraklasa-2019-2020,cid,3" target="_blank">Zobacz wyniki, terminarz i tabelę PKO Ekstraklasy</a> Autor: Marcin Pawlicki