Środowa kompromitacja Śląska, dzisiejsze wysokie porażki wszystkich trzech polskich drużyn w Lidze Europejskiej znów rodzą pytania o jakość polskiej ekstraklasy. Mistrzowie Polski słabo wypadli jednak już w poprzednich zmaganiach z Buducnostią Podgorica. Lech też nie rozpieszczał swoich kibiców w starciach z Kazachami z Tałdykorganu czy Azerami z Lenkoranu, ale prezentował się bardzo poprawnie. Dobrze spisywała się defensywa, słabiej jednak napastnicy. Dziś obrońcy popełniali proste błędy, a już katastrofalnie prezentowała się linia pomocy, która nie potrafiła choćby przez kilkadziesiąt sekund przetrzymać piłki. Lechowi wyjątkowo nie leżą spotkania ze szwedzkimi rywalami. 25 lat temu w Pucharze Lata, który później został przemianowany na Puchar Intertoto, "Kolejorz" zmierzył się także z AIK Solna. Wtedy jednak mecz odbył się nie w Solnie, ale w Tallbergu, mieście położonym 270 km na północny-zachód od stolicy Szwecji, a Lech przegrał aż 1:4. Później zremisował z 0:0 w Poznaniu, ale i tak zajął ostatnie miejsce w grupie. W latach 90. poznaniacy dwukrotnie przegrywali z IFK Goeteborg. Teraz wydawało się, że Lech będzie faworytem rywalizacji z AIK. Drużyna z Solny gra przeciętnie, męczy się także w swojej lidze. Dziś jednak zagrała bardzo ofensywnie. Właściwie tylko między 15. a 45. minutą poznaniacy mieli coś w tym meczu do powiedzenia. Po strzale Łukasza Trałki były bramkarz Lecha Ivan Turina z trudem wybił piłkę za boisko. Później obronił jeszcze uderzenie z ostrego kąta Aleksandara Tonewa, a na początku drugiej połowy dopisało mu szczęście, gdy po strzale z 20 metrów Mateusza Możdżenia piłka nieznacznie minęła lewy słupek jego bramki. Szkoda, bo pomocnik Lecha mógł zdobyć tak pięknego gola, jak dwa lata temu w meczu z Manchesterem City. Szwedzi od początku nastawili się na szybkie akcje skrzydłami i dogrania piłki w pole karne. Bardzo niebezpieczny był zwłaszcza Martin Kayongo-Mutumba. Jeszcze w pierwszej połowie dobrze powstrzymywał Ugandyjczyka Hubert Wołąkiewicz, ale później piłkarz z Afryki wyraźnie się rozkręcił. Spore zagrożenia pod bramką stwarzał Viktor Lundberg - to jego uderzenie obronił w 10. minucie Jasmin Burić. Bezbramkowy remis nie był jeszcze taki zły, ale po przerwie Szwedzi byli już zespołem wyraźnie lepszym. To oni wygrywali większość pojedynków powietrznych, nie bali się też grać ostro na ziemi. W atakach wślizgami celował Per Karlsson, ale niemal zawsze wykonywał je czysto. Odbierał za to poznaniakom chęć do walki. Schowany Lech w końcu został skarcony. W pierwszym kwadransie drugiej połowy AIK miał pięć rzutów rożnych. Po tym piątym, a już dziesiątym w meczu, lechici wybili piłka na aut. Futbolówka wrzucona jednak przez Daniela Gustavssona spadła na głowę Manuela Arboledy, a ten... wyłożył ją Martinowi Lorentzsonowi. Szwed bez problemu pokonał Buricia. Gdyby Lech przegrał 0-1, sprawa awansu byłaby jeszcze otwarta. Szwedzi zdobyli jednak gole numer dwa i trzy, zresztą po bliźniaczych akcjach lewym skrzydłem i podaniach w pole karne. Na 2-0 podwyższył Celso Borges, ten sam, który trzy lata temu strzelił Lechowi bramkę jako gracz Fredrikstad. Wtedy w Norwegii "Kolejorz" wygrał jednak 6:1, ale też miał znacznie lepszych piłkarzy, a Arboleda strzelał bramki głową (dwie), a nie wystawiał piłkę rywalom. Przy trzecim trafieniu piękną akcją popisał się Kayongo-Mutumba, a strzałem Lundberg. Trener Lecha próbował ratować sytuację dokonywał ofensywnych zmian, ale w jego zespole nie ma napastnika z prawdziwego zdarzenia. Wystawianie Vojo Ubiparipa stanowi niemal sabotaż, zaś Bartosz Ślusarski bardziej nadaje się do walki o piłkę w środku pola niż do stwarzania okazji. Walczący o honorowego gola "Kolejorz" jeszcze w 94. minucie miał dobrą okazję, ale Turina odważnie rzucił się pod nogi Ślusarskiego i wybił piłkę. Rewanż w Poznaniu - w czwartek 9 sierpnia Andrzej Grupa Po meczu powiedzieli: Mariusz Rumak (trener Lecha Poznań): - Przyczyny naszej wysokiej porażki są wielorakie. AIK był zespołem lepszym. Zagrał bardzo dobrze. My ostatnio bardzo wiele i bardzo daleko podróżowaliśmy. Chcieliśmy zagrać jak najlepiej. Fałszywe alarmy w nocy w hotelu w którym mieszkaliśmy już tutaj w Szwecji na pewno nam nie pozwoliły dobrze przygotować się do meczu. Wpłynęło to na naszą dyspozycję fizyczną. -Przegraliśmy 0:3. Była to surowa lekcja. Potrafimy jednak grać lepiej. Mamy swoją dumę i ambicję. To była nasza pierwsza porażka w liczącym się meczu od kilku miesięcy. U siebie będziemy walczyć. Zrobimy wszystko, aby awansować. Andreas Alm (trener AIK Sztokholm): - Oczywiście cieszymy się z trzybramkowego zwycięstwa. Rywalizacja jednak jeszcze się nie zakończyła. Zwyczajowo świętujemy taki sukces w szatni po meczu. Tym razem zrezygnowaliśmy z tego, ponieważ czeka nas jeszcze 90 minut w Poznaniu. W drugiej połowie mieliśmy wiele udanych akcji. Z gry, postawy zespołu i skuteczności w ostatnich 30 minutach jestem zadowolony. Europejskie puchary uczą jednak pokory. Dlatego poczekajmy jeszcze tydzień. Liga Europejska - zobacz wyniki, strzelców, składy i terminarz 3. runda eliminacji LE AIK Sztokholm - Lech Poznań 3-0 (0-0) Bramki: 1-0 Martin Lorentzson 60., 2-0 Celso Borges 78., 3-0 Viktor Lundberg 86. Sędziował: Marco Fritz (Niemcy). Widzów 10585. Żółte kartki: Persson, Danielsson - Henriquez, Lovrencisc, Możdżeń AIK: Turina - Lorentzson, Karlsson, Backman, Johansson – Gustavsson (79. Atakora), Tjernstrom, Persson (79. Danielsson), Mutumba – Lundberg, Borges. Lech: Burić - Wołąkiewicz (83. Drewniak), Kamiński, Arboleda, Henriquez – Lovrencics, Możdżeń (73. Ubiparip), Trałka, Murawski, Tonew (85. Bereszyński) – Ślusarski.